Rodzice przywieźli ją
tutaj, by pomogła wujkowi w codziennych obowiązkach na jego gospodarstwie. Były
wakacje, a ona zamiast brać udział w hucznych imprezach i spotykać się ze
swoimi przyjaciółmi wolała pomóc swojemu chrzestnemu.
Wysiadła z samochodu.
Wyjęła z bagażnika swoją torbę i wniosła ją do domu. Po chwili przywitała
serdecznie wszystkich domowników i szła za swoją ciocią do swojego nowego
pokoju, który znajdywał się na górze dużego budynku.
Gdy nastolatka weszła do
swojego wakacyjnego pokoiku uśmiechnęła się. W tamtej właśnie chwili zaczęła
się jej przygoda życia. Te dwa miesiące, które miała tu spędzić miały
przewrócić jej świat o sto osiemdziesiąt stopni.
Dziewczyna sprawnie
rozpakowała swoją torbę, a ubrania porozkładała na półce. Wtedy była już gotowa
na „zamieszkanie” tu, więc zeszła na dół po krętych schodach. W kuchni czekała
na nią miła niespodzianka, która wywołała na jej twarzy olbrzymi uśmiech. Obok
jej wujka stał jej ukochany kuzyn. Tak naprawdę jednak ta dwójka nie była ze sobą
spokrewniona. Krystian był dla Justyny synem dziewczyny brata jej cioci, a
zarazem najlepszym przyjacielem. Dziewczyna rzuciła się chłopakowi na szyję.
-Co ty tu robisz? – zapytała szczęśliwa.
-Przyjechałem tu, by znów cię zobaczyć – uśmiechnął się do niej. –
A tak naprawdę to przez wakacje będę pomagać wujkowi, tak samo jak ty –
obdarował ją kolejnym uśmiechem.
Justyna dopiero teraz
zrozumiała, że należy przywitać się z mamą chłopaka, która go tutaj przywiozła.
Gdy nastolatka podchodziła do niej gospodyni zabrała Krystiana na górę. Chłopak
na odchodne obejrzał się przez ramię.
-Gdy skończysz to przyjdź do mnie – wyszeptał, a ona lekko kiwnęła
głową.
Dziewczyna szybko się
przywitała, a później z prędkością światła wbiegła na piętro zostawiając za
sobą roześmianych dorosłych. Gdy wszyscy byli już pewni, że nikt nie usłyszy
ich rozmowy usiedli przy okrągłym stole wykonanym z dębu.
-Według was są już gotowi? – zapytała Marzena, ciocia dziewczyny.
-Nawet jeśli nie są to trudno. My nic na to nie poradzimy. Justyna
i Krystian będą razem musieli stawić czoło wszelkim przeszkodom i je pokonać.
Musimy pamiętać, że to nie my ich wybraliśmy tylko Wyrocznia. To Ona uznała, że
oni sobie poradzą i my musimy w to wierzyć. Osiągną wyznaczony cel działając
razem, a nie osobno, a w ich przypadku jestem pewny, że tego nie musimy się
obawiać – odrzekł najstarszy spomiędzy obradujących.
-A co jeśli im się nie uda? – zapytała bojaźliwie mama Krystiana.
-Nie możemy tak myśleć. Oni są silniejszy niż wszyscy myślą. Dadzą
sobie radę i jestem tego pewna. Pamiętasz co powiedziała Wyrocznia?
„Wiara
jest miłością do tego, co niewidoczne;
Ufnością
w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne.”
My też musimy uwierzyć. My możemy myśleć, że jest to niemożliwe,
nieprawdopodobne, ale jeżeli w to uwierzymy niczego nie stracimy. Musimy
wierzyć w tę dwójkę.
-Dobra kochani ja idę. Kiedy się spotkamy? – zapytała mama
Krystiana.
-Przyjedziemy do ciebie jutro. Od razu po rozpoczęciu się walki.
Wtedy to miejsce - Marzena obejrzała się
po domu. – Zniknie, a nasze skarby razem z nim. Mam tylko nadzieję, że nic im
się nie stanie i wrócą z wyprawy cali i zdrowi.
Barbara pożegnała się ze
swoimi przyjaciółmi i wyszła z ich domu. Udała się do swojego samochodu,
odpaliła go i ruszyła w stronę swojego miejsca zamieszkania. Jej przyjaciele
nie spodziewaliby się jednak, że jej tak naprawdę nie zależy na dobru syna. Na nikim jej nie
zależało. To ona knuła przeciwko Wyroczni. To z jej armią miała walczyć Justyna
wraz z Krystianem. Barbara miała plan jak ich pokonać. Wiedziała, że podczas
wizyty jej „przyjaciół” nie będzie miło.
Mama Krystiana postanowiła ich ogłuszyć, a później zamknąć u siebie w
piwnicy. Podczas ich prób uwolnienia się kobieta chciała przenieść się na pole
bitwy, która miała zdecydować o losie całego świata.
Gdy kasztanowłosa
pokonywała kolejne przecznice w drodze do swojej fortecy na górze domu Wilków w
pokoju gościnnym siedzieli rozweseleni nastolatkowie. Przy biurku siedział
Krystian wpatrując się w błękitne jak ocean oczy Justyny.
Między nimi panowała
przyjemna cisza. Co jakiś czas wybuchali spontanicznym śmiechem. Gdyby ktoś
siedział obok nich pomyślałby z pewnością, że ta dwójka czyta sobie nawzajem w
myślach i rzeczywiście tak było.
Justyna i Krystian znali
się dwa lata. Mimo, że spotykali się stosunkowo rzadko byli ze sobą bardzo
związani. Oboje myśleli, że łączyła ich jedynie przyjaźń. Nie spodziewali się,
że między nimi było coś więcej. Łączyło ich większe uczucie.
-Jak ostatnio rozmawialiśmy było zupełnie inaczej niż teraz –
chwilę ciszy przerwał brunet.
-Tak. Masz racje. Ty miałeś dziewczynę, plany na przyszłość, a ja
byłam głupsza niż teraz – roześmiała się. – Tak właściwie co wydarzyło się
między tobą, a Eweliną, że zerwaliście?
Krystian przetarł
zmęczone oczy, wstał z krzesełka, a potem leżał już obok dziewczyny z rękami
założonymi za głową.
-Ta długa historia.
-Mamy dużo czasu – zachęcała go dziewczyna.
-Dobra, więc tak… Nie układało nam się – zakończył swoją historię.
-I już? – zapytała rozbawiona.
-No dobra… - westchnął. – Miesiąc przed naszym zerwaniem zaczęło
się między nami psuć. Nie wiedziałem co się dzieje. Dopiero później zobaczyłem
ją w objęciach mojego najlepszego przyjaciela. Najpierw myślałem, że to zwykły
przyjacielski gest. W kolejnych dniach widziałem ich razem coraz częściej.
Później zobaczyłem ich jak się całowali. Tego samego dnia z nią zerwałem. Niedawno
odkryłem, że tak naprawdę jej nigdy nie kochałem.
-Jeżeli jej nie kochałeś to czemu z nią byłeś? – zapytała
zaskoczona.
-Nie wiem. Byłem głupi. Wydaje mi się, że nie chciałem dopuścić do
siebie myśli, że jestem zakochany w kimś innym. W kimś zupełnie innym – patrzył
jej głęboko w oczy.
-Tak? A w kim? – zapytała z uśmiechem lekko przygryzając wargę.
-Jak myślisz? – podniósł się z łóżka klękając przed nią. – Zgaduj
– uśmiechnął się pochylając się nad nią.
Ich twarze zaczęły się do
siebie zbliżać. Ich usta były coraz bliżej. Dzieliły ich milimetry. Dziewczyna
przymknęła powieki, a gdy Krystian chciał połączyć ich usta w pocałunku nagle
otworzyły się drzwi, a oni odskoczyli od siebie jak oparzeni.
Chłopak wylądował na
podłodze uderzając głową w nogę biurka. Przez chwile zrobiło mu się ciemno
przed oczami, ale po chwili odzyskał pełną świadomość umysłu, wstał z ziemi i
otrzepał ubranie z kurzu.
-Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale przyniosłam wam kanapki z
żółtym serem, takie jak lubicie -
powiedziała nieśmiało ciocia nastolatków.
-Dziękujemy – szepnęła Justyna.
Dziewczyna podeszła do
cioci i wzięła od niej talerz. Położyła go. Dosiadł do niej chłopak, który w
pierwszej kolejności wziął z talerza kanapkę wpychając ją sobie do ust.
-Smacznego – roześmiała się, a on tylko pokiwał głową i uśmiechnął
się.
Nastolatka przyjrzała się
mu kątem oka. Przygryzła wargę. Spojrzała na niego oczami innego człowieka.
Zauważyła rzeczy, których wcześniej nie dostrzegała. Dostrzegła, że Krystian
jest bardzo przystojnym chłopakiem. Spostrzegła, że jego oczy ją przyciągają ją
jak magnez, a patrząc w nie zawsze dostrzegała swoje odbicie. Czytała w nich
jak w otwartej księdze. Księdze, w której były opisane jego uczucia.
Dziewczyna wyjrzała przez
okno. Zauważyła, że na niebie świeci już księżyc. Zafascynowana patrzyła na
niego przez co nie spostrzegła się, że Krystian wyjął z torby jej pamiętnik. Gdy wyrwała się z
transu próbowała wyrwać mu zeszyt, ale on nie pozwalał jej na to. Chłopak
bezczelnie przeglądał jej. Justyna nie chciała dopuścić do tego, by Krystian
przeczytał jej sekrety. Usiadła na nim okrakiem, ale to nic nie dawało.
Nastolatek chłonął wszystkie informacje, które spotkał na swojej drodze.
-Proszę nie czytaj tego.
-Jeżeli nie chcesz, żebym tego czytał to oznacza, że coś ukrywasz.
Zaciekawiłaś mnie.
Nastolatka była pewna, że
chłopak nie odpuści. Teraz czekała już jedynie na to, że jej najlepszy
przyjaciel odkryje jej tajemnice. Został mu do przejrzenia ostatni wpis. W
następnym wyjawiła swój sekret. Justyna z nie pokojem patrzyła na jego ręce.
Miał już przekręcić stronę gdy nagle zrezygnował. Zamknął pamiętnik i odłożył
go na szafkę stojącą obok łóżka.
-Myślałem, że naprawdę napisałaś tu coś ciekawego. Miałem nadzieję
na jakieś romanse, kłótnie, pobicie, a tu nic. Gdybyś zobaczyła moje wpisy to
byś się dopiero wciągnęła, a tu nie ma nic do czytania.
-Chwila, chwila ty prowadzisz pamiętnik? – zapytała zaskoczona
dziewczyna.
-Nie… Tak tylko mi się przejęzyczyło – próbował tłumaczyć się zakłopotany
chłopak.
Dziewczyna jednak nie
dała się przekonać. Szybko zerwała się z łóżka i pobiegła do sąsiedniego
pokoju. Zaczęła przeszukiwać torbę chłopaka. Nie ociągając się wyciągnęła z
niej gruby zeszyt okryty skórą. Justyna otworzyła go szybko i zaczęła czytać.
Położyła się wygodnie na łóżku podpierając się łokciami, zagłębiła się w
lekturze.
-Krystian, znalazłam! – krzyknęłam roześmiana, a on wbiegł jak
rozpędzona rakieta do pokoju.
-Gdzieś ty znalazła ten zeszyt? Schowałem go. Nie mogłaś go odszukać
– Krystian był wściekły.
-Znalazłam go w twojej torbie. Krystian, w torbie – powiedziała z
politowaniem.
-A… No tak. Miałem go schować jak wrócę do pokoju. Cholera. Nie
czytaj tego. No weź. Proszę.
-Pomyślmy… - Udawała zamyślenie. – Nie. Przeczytam sobie twoje
zapiski. Tak jak ty moje – gdy to powiedziała wystawiła na niego język.
-Pożałujesz tego – zaczął ją gilgotać, a ona nawet nie drgnęła.
Krystian zapomniał, że
jego najlepsza przyjaciółka nie ma łaskotek i nigdy ich nie miała.
-Przepraszam.
-Za co tym razem? – zapytała przerywając lekturę.
Krystian pamiętał
dokładnie ich ostatnie spotkanie. Podczas niego dziewczyna żaliła się mu na
swoje problemy w szkole. Mówiła mu, że koledzy z jej klasy ją dręczą,
wyzywają, nie dają jej żyj. Chłopak
wtedy postanowił sobie, że pojedzie do niej do szkoły i z nimi porozmawia, ale
nie dotrzymał słowa. Żałował.
-Za to, że nie przyjechałem do ciebie do szkoły i nie
porozmawiałem z tymi debilami z twojej klasy, a teraz już są wakacje. Spóźniłem
się. Przepraszam.
-Nie ma sprawy. Sama sobie z nimi poradziłam.
Justyna wstała z łóżka
chłopaka, wzięła do ręki pamiętnik chłopaka i skierowała się do wyjścia. Gdy
stała przy drzwiach odwróciła się.
-Dobranoc.
-Chwila. Co ty robisz i to z moim zeszytem?
-Idę spać, a twojego pamiętnika nie skończyłam czytać, więc
rozumiesz. Muszę dokończyć. Dobranoc.
-Dobranoc – odpowiedział jej Krystian odprowadzając ją wzrokiem
dopóki nie znikła w swoim pokoju.
Justyna weszła do pokoju
i zabrała z niego swoje piżamy. Po chwili skierowała swoje kroki do łazienki.
Nalała wodę do wanny, a po chwili dolała do niej olejek do kąpieli. Po kilku
sekundach dziewczyna rozebrała się i wskoczyła do wanny. Jedną ręką rozwiązała
swoje włosy, a drugą zakręciła kurek. Kąpiel odprężyła ją. Poczuła się
zrelaksowana. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Dziewczyna dopiero teraz
zorientowała się, że nie zamknęła drzwi. Nie wiedziała co zrobić. Zdecydowała
się na bardzo odważne posunięcie.
Justyna wyszła z wanny i
podbiegła do drzwi. W ostatniej chwili nastolatka zamknęła drzwi. Dziewczyna
spodziewała się kto stoi po drugiej stronie drzwi.
-Otwieraj, no – usłyszała narzekania Krystiana, od razu rozpoznała
jego głos.
-Nie. Zajęte – odpowiedziała zawzięcie.
Nastolatka z powrotem
weszła do wanny i porządnie się wyszorowała. Nałożyła na swoje włosy szampon o
zapachu wanilii i zaczęła szorować głowę. Następnie spłukała pianę i wyszła z
powrotem z wody. Nałożyła na swoje ciało olejek zapachowy i owinęła się
ręcznikiem. Dziewczyna rozczesała swoje włosy, które po chwili wysuszyła.
Justyna założyła na siebie piżamę i wyszła z łazienki. Przy ścianie stał
Krystian.
-Możesz już wchodzić – uśmiechnęła się do niego.
-Teraz już nie chcę. Wolałem wtedy – gdy to powiedział śmiesznie
poruszył brwiami, a ona się roześmiała.
-Idź już – nastolatka mówiąc to odwróciła się i weszła do swojego
wakacyjnego pokoiku.
Od razu rzucił się jej w
oczy brak pamiętnika chłopaka na łóżku. Nie przejęła się tym. Wzięła z łóżka
swój dziennik i uzupełniła wpis. Potem już leżała pod ciepłą kołdrą i próbowała
zasnąć.
Nie spodziewała się, że w
tej właśnie chwili w stole znajdującym się w jadalni pojawiał się napis. Napis,
który był pisany przez Wyrocznię.
Czas
rozpocząć ostateczny pojedynek
W
miejsce walki zmieni się ten budynek.
Wygracie
bitwę gdy w to uwierzycie
Wtedy
zmieni się wasze życie.
Marzena wraz ze swoim
mężem, Krzysztofem stali przed drewnianym meblem z zachwytem wymalowanym na
twarzach. Gdy Wyrocznia skończyła swoje dzieło spojrzała na swoich zwolenników
i posłała w ich stronę błogi uśmiech. Małżonkowie patrzyli w zezowate oczy
kapłanki jak zahipnotyzowani.
Kobieta miała na sobie
białą szatę, a jej twarz była blada. Oczy były zamglone i zezowate. Była jedyna
w swoim rodzaju. Na świecie nie istniała druga taka. Wyrocznia była wyjątkową
kapłanką, kapłanką która dowodziła olbrzymim wojskiem, ale zamiast wybrać
osobę, która należałaby do jej armii ona postanowiła wytypować do tej trudnej
misji zwykłych ludzi – Justynę i Krystiana.
Wybiła północ, godzina
duchów. Wyrocznia spojrzała w sufit, a po chwili zniknęła, rozpłynęła się w
powietrzu zostawiając za sobą swoich zwolenników. Wówczas oni też wyszli z
jadalni kierując się do swojej sypialni. Obok ich łóżka leżały torby z
ubraniami przygotowane na jutro, na opuszczenie domu.
Małżeństwo położyło się
do łóżka modląc się, by ich pociechy, by ich bliscy dobrze poradzili sobie z
misją. Oboje dobrze wiedzieli, że jeśli im się to uda nastąpią złote czasy dla
zwolenników Wyroczni, ich bogini.
Cały dom zasnął. Krystian
śnił o swojej miłości, tak samo jak Justyna. Marzena i Krzysztof śnili o walce
nastolatków z ich wrogiem. Przed ich domem siedziała kobieta z chustką na
głowie. Nikt nie wiedział o jej pobycie tutaj. Jej to jednak nie przeszkadzało.
Nieznajoma wstała z ławki i zniknęła, wyparowała.
Minęła noc. Zaczął się
nowy dzień, dzień, który odmienić ich historię. Gdy słońce pojawiło się na
horyzoncie stare, szczęśliwe małżeństwo pakowało swoje walizki do bagażnika samochody. Za kilka chwil ich
dom miał zniknąć. Miał przenieść się do innego wymiaru. Marzena wraz z
Krzysztofem wsiedli do auta i ostatni raz spojrzeli na swój dom. Nagle budynek
zaczął się rozmazywać, a później całkowicie znikł, a wraz z nim Justyna z
Krystianem.
Krzysztof odpalił
samochód, a następnie wjechał na ulicę. Jechali w ciszy. Na ulicy nie poruszał
się żaden pojazd oprócz ich samochodu. Jadąc do domu Barbary minęli znak
ostrzegawczy. Na żółtym znaku widniał czarny napis: Nie jedź tam, bo przegrasz!
Nie zwrócili jednak na to uwagi. Ufali bezgranicznie swojej „przyjaciółce”,
która w gruncie rzeczy była ich największym wrogiem.
Po dziesięciu minutach
dojechali na miejsce. Nie zdążyli wysiąść nawet z samochodu, a ich samochód
został otoczony przez ludzi w kominiarkach. Nie bali się. Nie okazywali
strachu. Wysiedli z samochodu gotowi do walki.
Z domu wybiegła Barbara.
Marzena zawołała ją prosząc o pomoc. Przyszła. Przeszła między dwoma
najpotężniejszymi gorylami stając przed „przyjaciółmi”, wyciągnęła z kieszeni
spodni kij uderzając najpierw Krzysztofa, a potem jego żonę, Marzenę.
Barbara kazała swoim
sługom zaciągnąć swoich wrogów do piwnicy gdzie ich sama miała związać i
zakneblować. Zrobiła to z zimną krwią. Nie żałowała lat spędzonych na
oszukiwaniu ich. Nie żałowała tego, że ich wykorzystała.
Kobieta weszła po
kamiennych schodach mijając szczura, który na nich siedział. Zatrzymała się i
chwilę patrzyła w czerwone oczy zwierzęcia. Po chwili szczur spadł na ziemię
upadając tuż pod nogami mężczyzny. On należał do jej świata. Był zły tak samo
jak ona. Był taki sam jak ona.
Barbara założyła na
siebie czarną szatę, a na głowę włożyła złoty diadem. Chciała, by wszyscy
wiedzieli, że to z nią walczą. Miała nadzieję, że Krystian zrezygnuje z bitwy
gdy dowie się, że będzie musiał walczyć z własną matką.
Kobieta spojrzała w
lustro. Uważała się za ósmy cud świata. Myliła się. Nie była piękna. Nie była
inteligenta. Była przeciętnym człowiekiem na pierwszy rzut oka. Ukrywała swoje
drugie oblicze. Ukrywała swoje magiczne zdolności. Zataiła przed całym światem,
że to ona jest wrogiem Wyroczni. Nikt nie wiedział, że to ona jest królową
demonów.
Przestała wpatrywać się w
swoje odbicie. Zakryła swoje ciało czarną jak smoła peleryną i spojrzała w
sufit, zniknęła. Przeniosła się na miejsce walki. Wiedziała, że może to nie być
na razie potrzebne. Mogła się tam pojawić dopiero po pokonaniu trzech prób
przez Krystiana i jego przyjaciółkę. Próby odwagi, wierności i męstwa. Jednak
wolała nie ryzykować. Wolała dopracować wszystkie szczegóły strategii wojennej
wraz ze swoimi szeregami.
Gdy Barbara zaczęła
przerabiać plany bitewne Justyna i Krystian dopiero wstawali z łóżek. Nie
zauważyli żadnej zmiany. Nastolatka poszła się przebrać, a chłopak udał się do
kuchni, przygotował śniadanie przed czym jednak przebrał się w łazience
znajdującej się na parterze.
Chłopak poczekał w kuchni
na dziewczynę, aż ta zejdzie na dół. Gdy zobaczył ją schodzącą po schodach w
krótkich jeansowych spodenkach i przewiewnej, czerwonej bluzce na ramiączka z
wrażenia opadła mu szczęka. Wyglądała pięknie.
-Zrobiłeś to śniadanie? – zapytała z uśmiechem, a on tylko pokiwał
głową – Pysznie pachnie.
Zbiegła po schodach
zaglądając mu przez ramię. Krystian odwrócił się i podał jej talerz z kanapkami
z nutellą i szklankę mleka.
-Proszę bardzo. No widzisz pamiętałem, że pijesz nałogowo mleko –
roześmiał się, a on zawtórowała mu spontanicznym wybuchem śmiechu.
Skierowali swe kroki w
stronę jadalni. Gdy przekroczyli próg pokoju w ich oczy rzucił im się napis na
stole. Patrzyli na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzach. Podeszli do
niego bliżej. Dziewczyna przejechała palcami po napisie. Szybko zorientowała
się, że napis powstał w nocy. Instynktownie spojrzała w okno. Nie rozpoznała
okolicy. Zrozumiała, że napis mówi prawdę, zaczęła się wojna. Wojna, w której
oni mieli grać pierwsze skrzypce.
Nagle przed nimi pojawiła
się kobieta w białej jak śnieg sukni, spojrzała na nich swoimi magnetycznymi
oczami, a Justyna opuściła z wrażenia talerz z śniadaniem.
-Kim jesteś? – zapytał ją Krystian, ona jednak nie odpowiadała.
Kobieta podeszła do nich
i położyła im dłonie na ramionach. Po chwili lekko się uśmiechnęła.
-Czas rozpocząć pierwszą próbę, próbę odwagi. Pamiętajcie, że w
was wierzę – znowu zniknęła.
Nastolatkowie spojrzeli
po sobie zdziwieni. Nie wiedzieli o co chodzi. Gdy odzyskali pełną świadomość
spostrzegli, że dom znika, a oni zostali bez dachu nad głową. Nagle otoczył ich
ogień, a ziemia zaczęła się trząść. Właśnie wtedy przypomnieli sobie o słowach
tajemniczej kobiety.
-Próba odwagi – powiedzieli w tym samym czasie.
-Złap mnie za rękę – szepnął jej do ucha. – Przejdziemy to razem.
Dziewczyna podała
Krystianowi rękę. W ciągu jednej sekundy podjęli decyzję. Zaczęli zbliżać się
do ognia. Nie czuli lęku. Powoli zbliżali się do płomieni. Były już na
wyciągnięcie ręki. Dzieliły ich centymetry. Justyna wyciągnęła rękę w ich
stronę. Nie czuła bólu. Ogień zniknął, a przed nimi pojawiła się znów ta sama,
tajemnicza kobieta.
-Gratuluję. Przeszliście pierwszą próbę. Teraz czeka was kolejna,
próba wierności. Zasłużyliście na poznanie mojego imienia. Jestem Wyrocznia,
najwyższa z kapłanek.
Podczas rozmowy
nastolatków z kobietą w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów zamku królowa
Demonów przewróciła się. Kobietę zaczęło boleć serce, a część jej armii
zniknęła. Barbara od razu zrozumiała, że dwójka jej największych wrogów, jej
syn i jego przyjaciółka przeszli pierwszą z prób. Zaskoczyło ją to. Nie
sądziła, że im się to uda.
W tym samym czasie w jej
domu, w ciemnej piwnicy małżonkowie zaczęli odzyskiwać przytomność. Krzysztof
rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu i zaczął się niespokojnie wiercić.
Sznury, które krępowały jego ciało rozluźniły się. Po chwili wyślizgnął się z
nich i oderwał taśmę przyklejoną do jego ust. Następnie pomógł swojej żonie. W
tamtej chwili w ich głowach zaczął powstawać plan uwolnienia się.
Marzena znalazła stare,
zakurzone krzesełko w najciemniejszym kącie piwnicy. Kobieta podała je swojemu
mężowi, który rzucił nim w drzwi. W jednej chwili usłyszeli huk, a całe
pomieszczenie zaszło kurzem. Byli wolni. Szybko opuścili piwnicę. W budynku
nikogo nie było. Wybiegli z niego wsiadając do swojego samochodu.
Marzena i Krzysztof
wrócili do swojego domu. Mieli ochotę odpocząć, ale byli bardzo zdenerwowani.
Bali się o Justynę i Krystiana. Wiedzieli już, że matka chłopaka była ich
wrogiem. Znali już prawdę i bali się, że misja ich pociech się nie powiedzie.
Ufali im, ale w tamtym momencie jedyne co czuli to lęk, ogromny, niepotrzebny
lęk.
Gdy oni zamartwiali się o
nastolatków dwójka najlepszych przyjaciół zaczynała drugą próbę. Była to próba
wierności. Justyna i Krystian musieli w niej udowodnić, że wolą swoją przyjaźń
od największych bogactw świata. Wyrocznia miała pewność, że im się uda.
Obserwowała tą dwójkę od pierwszego ich spotkania.
Para przyjaciół została
wystawiona na próbę. Obok nich pojawiła się dwójka ludzi, chłopak z dziewczyną.
Oboje byli bardzo piękni. Zaczęli ich kusić. Nastolatkowie jednak nie słuchali
ich, udawali obojętnych.
-Dam ci wszystkie bogactwa świata. Musisz tylko zostawić Justynę –
szeptała kusząco dziewczyna o kasztanowych włosach i niebieskich oczach na ucho
Krystiana. – Zrób to. Spełnię wszystkie twoje marzenia tylko to zrób – kusiła
go, jednak on pozostawał nie ugięty.
-Wiem czego pragniesz. Pragniesz bezgranicznej miłości, zdrowia
swoich bliskich i ja ci to wszystko dam, tylko przyłącz się do mojej pani –
spojrzała na niego pierwszy i ostatni raz.
-Nie zrobię tego – zaprzeczyła nie dając mu żadnej nadziei na
zmianę decyzji, a on umilkł.
Nagle oboje zniknęli.
Justyna i Krystian przeszli kolejną próbę. Zostało im już ostatnie i najtrudniejsze
zadanie. Mieli chwilę odpoczynku, chwilę radości. Gdy oni byli szczęśliwi, że
pokonali kolejną przeszkodę w zamku zginęli kolejni słudzy Barbary, a sama
kobieta czuła się coraz gorzej. Bolało ją serce, nie mogła oddychać. Teraz była
już pewna, że dojdzie do ostatecznego starcia między nią, a nastolatkami.
Barbara wstała z brudnej
posadzki i otrzepała z kurzu swoją czarną, szkarłatną szatę. Kobieta zaczęła
chodzić zdenerwowana po swojej fortecy. Nie mogła odciągnąć swoich przeciwników
od udziału w ostatniej próbie, ale mogła ją utrudnić. Królowa demonów wbiegła
po schodach na drugie piętro. Wygrzebała z jednej z szuflad księgę czarów i
otworzyła ją na jednej z ostatnich stron.
Zaczęła czytać wybrane
przez siebie zaklęcie. Po chwili obok niej zmaterializowała się postać, jej
najlepsza służąca – Kamila. Dziewczyna spojrzała na nią smętnym wzrokiem,
którym nie wyrażała żadnych emocji.
-Tak pani? – zapytała z olbrzymim spokojem.
-Musisz mi pomóc… Musisz utrudnić ostatnią próbę Krystiana i
Justyny tak, by im się nie udało jej pokonać – rzekła władczym tonem.
-Jak ja mam to zrobić?
-Musisz coś wymyślić – sama nie miała, żadnego pomysłu, ale nie
miała ochoty się do tego przyznawać. – A teraz znikaj – pstryknęła palcami.
Ostatnia próba… Ostatnie
zadanie… Ostatnie przygotowanie, a później decydująca walka. Walka między
królową demonów, a nastolatkami. Kobieta rozsiadła się wygodnie na swoim
tronie, a ostatnie zadanie jej wrogów się rozpoczęło. Kamila już wiedziała co
zrobi, by przeszkodzić dwójce przyjaciół.
Przed Justyną i
Krystianem stanął olbrzymi smok. Stwór ział ogniem siejąc zagładę i
zniszczenie. W jednej chwili podopieczna królowej demonów usiadła na jego
grzbiecie szepcząc mu coś do ucha. Potwór zdenerwował się i spojrzał w swoje
nowe ofiary. Teraz miał ich zamiar zabić, a nie przestraszyć jak wcześniej mu
kazano.
Podszedł do dwójki
nastolatków, a w między czasie próbował ich spalić. Jednak mu się to nie
udawało. Chłopak w ostatniej chwili uratował swoją przyjaciółkę od śmierci.
Dwójka przyjaciół trzymała się razem i to ratowało im za każdym razem skórę.
Dopiero po pewnym czasie
przyjaciele zrozumieli, że muszą zabić potwora, by przejść próbę. Kamila jednak
nie dawała za wygraną. Chciała spełnić polecenie swojej pani. Poświęciłaby
wszystko, byleby je wypełnić.
Dziewczyna ta była bardzo
potężnym demonem. Miała wielką moc, ale nie była jej świadoma. Od dziecka była
wychowywana na posłuszną poddaną i nie zamierzała tego zmieniać choć nieraz
miała na to wielką ochotę. Blondynka nie chciała zabijać, nie chciała tego
robić, ale musiała, nie chciała narazić się swojej władczyni.
Justyna z Krystianem
unikali ciosów smoka. Powoli zbliżali się do gada z zamiarem zamordowania go.
Po kilku minutach byli już u stóp stwora. Przyjaciele pobiegli w stronę jego
ogona i wczołgali się na niego. Kamila chciała ich powstrzymać, ale jej się to
nie udawało. Była zdeterminowana. Dziewczyna zaczęła mamrotać pod nosem znajome
jej zaklęcie, a po chwili w jej ręce pojawił się sztylet ze złotą rękojeścią.
Powoli podeszła w stronę
swoich przeciwników kołysząc się po grzbiecie smoka. Gdy Kamila chciała wbić
ostrze w ramie chłopaka ten uchylił się, a jego przyjaciółka zabrała jej broń.
Teraz oni mieli przewagę. Blondyna bała się śmierci, nie chciała umrzeć. Miała
trzy opcje, mogła poddać się, uciec z pola walki, albo dać się zabić podczas
walki. Wolała zginąć podczas walki, wolała zginąć z honorem. Miała swoją
godność i nie miała zamiaru jej stracić przez to, że się bała śmierci.
-Zabij mnie – szepnęła.
Nie chcieli tego zrobić.
Krystian zabił, choć tego nie chciał. Myślał, że musiał to zrobić, ale tak nie
było. Justyna nie wierzyło własnym oczom. Myślała, że śni, że to tylko jeden z
jej nocnych koszmarów, ale tak nie było. To nie był sen, ale prawda.
Widząc martwe ciało
dziewczyny w oczach Justyny pojawiły się łzy. Kamila mogła być jej
rówieśniczką, jedną z jej przyjaciółek, a w tamtym momencie już nie mogła, nie
żyła. Krystian nie patrzył na zwłoki tylko dokonał kolejnego morderstwa. Tym
razem na smoku. Dziewczyna nie mogła już na niego patrzeć. Nie wiedziała, że
jej najlepszy przyjaciel jej do tego zdolny. Miała świadomość, że zrobił to, by
pokonać ostatnią z prób.
Nagle wszystko znikło, a
Krystian spojrzał na dziewczynę, a później na ostrze sztyletu na którym
widniała szkarłatna krew. Po chwili upuścił śmiertelną broń na posadzkę i
rozpłakał się jak małe dziecko. Justyna podeszła do niego i pozwoliła, by się
wypłakał w jej ramię. Przytuliła go. Jednak sama dobrze wiedziała, że między
nimi nigdy nie będzie tak samo jak przed pojawieniem się w tej krainie.
Dziewczyna dobrze wiedziała, że nie zapomni tego przerażającego widoku i będzie
się jej śnił do końca życia.
W swoim zamku daleko od
toczącej się sceny wściekła Barbara została sama. Jej armia odeszła, pokonała
ich siła przyjaźni, ogromnej przyjaźni. Kobieta była wściekła. Bez swojej
licznej armii była nikim. Straciła moce. Do decydującego starcia zostały
minuty, a ona chciała zwyciężyć. Zamiast snuć plany na pokonanie wrogów ona
cierpiała, bo straciła swoją prawdziwą powierniczkę, którą traktowała jak
własną córkę.
Gdy ona cierpiała,
podczas rozmowy nastolatków na ławce przed swoim domem siedziała Marzena wraz z
Krzysztofem. Byli małżeństwem od dwudziestu trzech lat, ale każdego dnia
kochali się jeszcze bardziej. Siedząc na ławce wspominali dawne czasy i
dzielili się nadziejami na lepsze jutro.
Kobieta wtuliła się w
swojego męża i spojrzała mu głęboko w oczy. Marzena nie była dla Krzysztofa
jedynie żoną, ale też najlepszą przyjaciółką. Znali się od dziecka i od zawsze
byli w sobie zakochani. Co tydzień siedzieli na tej ławce. Co tydzień
udowadniali sobie jak bardzo się kochają.
-Oni jeszcze żyją. Prawda? – zapytała lekko drżąc Marzena.
-Tak. Na pewno żyją – wiedział, że mówiąc to mógł ją okłamać.
Niczego nie był pewien,
ale chciał ją pocieszyć. Chciał, by się nie martwiła, choć sam bym przerażony.
Naprawdę się bał, bo wiedział, że ich największym wrogiem była ich dawna
przyjaciółka. Bał się przede wszystkim o Krystiana, bał się, że sobie nie
poradzi wiedząc, że musi walczyć przeciwko swojej matce.
Justyna i Krystian
usiedli na olbrzymim kamieniu znajdującym się na krańcu łąki. Nastolatka
spojrzała w niebo i wtedy ją zauważyła. Po niebie sunęła czarna smuga, która po
chwili zmaterializowała się przed nimi.
Nastolatkowie zastygli w
bezruchu. Nie wierzyli własnym oczom. Krystian oniemiał, widział swoją matkę. Wówczas
obok dwójki przyjaciół pojawiła się Wyrocznia.
-Witaj Barbaro – zwróciła się do królowej demonów.
-Jak miło mi, że w końcu się spotykamy. Bardzo się cieszę, że
będzie to nasze ostatnie spotkanie. Dzisiaj mam zamiar cię pokonać. Szkoda
tylko, że nim cię zabiję muszę zabić ich – spojrzała wymownie na swojego syna.
-Co ty tu robisz? Mamo? -
Krystian nie wiedział co się dzieje.
Justyna spojrzała
wyczekująco na Wyrocznię. Miała nadzieję, że ona im wszystko wyjaśni i miała
rację. Wyrocznia spojrzała to na nich to na Barbarę.
-Barbara jest królową demonów, a zarazem moim największym wrogiem.
Ona chce mnie zniszczyć, nienawidzi mnie.
-To moja mama – rzekł zrezygnowany Krystian.
-Tak wiem. To twoja decyzja. Ty musisz zdecydować czy będziesz z
nią walczyć czy nie. To twoja decyzja i nikogo więcej. Musisz jedynie wiedzieć,
że jeżeli twoja matka zginie na świecie przestanie panować zło.
-Jak ja mam zabić własną matkę? Gdy jej nie będzie to mnie też nie
– nie był pewny swojej decyzji.
-Gdy ona umrze dostaniesz inną rodzinę. Będziesz synem zupełnie
innej kobiety. Nie mogę zdradzić kogo, ale mogę ci powiedzieć, że dalej twoje
życie będzie związane z Justyną – chłopak spojrzał na swoją przyjaciółkę
wzrokiem pełnym obaw.
Krystian schował twarz w
dłoniach. Wiedział, że musiał podjąć ostateczną decyzję tam i w tamtym
momencie. Musiał zdecydować czy chce walczyć przeciwko swojej matce.
-Wiem, że na pewno obawiacie się walki – rozpoczęła temat
Wyrocznia. – Nie musicie się jej obawiać. Nie będziecie potrzebować broni.
Wystarczy wam jedynie siła perswazji. Musicie sobie wyobrazić jej śmierć,
musicie wyobrazić jej ból. Wtedy pokonacie Barbarę, królową demonów.
Chłopak spojrzał na Wyrocznię, a z niej przeniósł wzrok na Justynę.
Wiedział, że musiał walczyć dla siebie, dla niej. Nastolatka wyczytała w jego
oczach prośbę, prośbę, by zrobiła to sama. Jednak ona dobrze wiedziała, że sama
nie da sobie rady.
-Krystian… Zróbmy to razem. Sama nie dam
rady – on tylko pokiwał głową i zaczął wyobrażać sobie swoją mamę, jednak nie
szło mu to zbyt dobrze.
Chłopak próbował wyobrazić sobie ogromny ból, ale mu się to nie udawało,
a Barbara z niego szydziła. Krystian był wściekły. Nastolatek zobaczył w swojej
głowie jej śmierć, a ona zaczęła się rozpływać w powietrzu.
-Nienawidzę cię! – krzyczała. – Nigdy ci
nie kochałam, chciałam cię oddać, ale nikt cię nie chciał przyjąć. Widzisz co
narobiłeś? Jesteś najgorszym synem świata – po chwili umilkła, znikła już na
zawsze.
-A ty byłaś najgorszą matką – szepnął
Krystian, a później z wyczerpania przewrócił się na ziemię.
Wyobrażanie sobie śmierci bliskiej osoby wiele go kosztowało. Jego mama
była dla niego najważniejsza, a w tamtym momencie dowiedział się prawdy.
Dowiedział się, że nigdy go nie kochała, że nigdy nie chciała mieć syna.
-Dziękuje – odezwała się Wyrocznia. –
Dzięki wam zniknie całe zło. Znikną wszystkie demony. Wiem jak wiele was to
kosztowało. Jednak nie mogę pomóc wam tego zapomnieć. Musicie pamiętać, że gdy
wrócicie do domu wszystko się zmieni, a teraz… Żegnajcie.
Wyrocznia pstryknęła palcami, a Justyna i Krystian zniknęli. Wrócili do
prawdziwego świata, do prawdziwej rzeczywistości. Gdy pojawili się w domu Marzena
i Krzysztof przywitali ich serdecznie, przytulili ich.
-Jak ja się martwiłam synku – Krystian
spojrzał na nią zaskoczony.
-Synku? – zapytał.
-To ty o niczym nie wiesz? Pokonując
Barbarę stałeś się naszym synem. Zmieniła się cała twoja historia. Chodziłeś do
szkoły razem z Justyną, od dziecka się przyjaźniliście. Twoi dawni znajomi nie
pamiętają o tobie. Każda osoba, która posiadała jakiekolwiek wspomnienia z
twoim udziałem straciła je. Oprócz naszej rodziny.
Krystian nie nadążał z wchłanianiem informacji. Dopiero po chwili
zrozumiał, że od tamtej chwili stał się kuzynem Justyny. Ich związek nie był
już możliwy mimo, że bardzo im na sobie zależało. Spojrzeli na siebie. W ich
oczach można było czytać jak w otwartej księdze. Można było z łatwością
wyczytać w nich ogromny ból.
-Przykro mi – powiedziała Marzena, dobrze
wiedziała o co chodzi nastolatkom.
Nagle
nastąpiła niezręczna cisza, którą przerwał dzwoniący telefon. Dzwoniła
najlepsza przyjaciółka Justyny. Nastolatka odebrała telefon kierując swe kroki
w stronę schodów. Nie chciała by ktokolwiek słyszał jej rozmowę.
Dziewczyna weszła do swojej sypialni i położyła się na łóżku. Zamiast
słuchać rewelacji o których informowała ją dziewczyna wolała pogrążyć się w
marzeniach, w bajkowej krainie, w której mogła być z Krystianem. Dopiero krzyk
po drugiej stronie słuchawki wyrwał ją z zamyślenia.
-Justyna czy ty mnie w ogóle słuchasz? –
zapytała Iza z wyrzutem.
-Przepraszam. Zamyśliłam się. O czym
mówiłaś? – Justyna próbowała się wytłumaczyć przed samą sobą.
-Dobra. Słuchaj. Dzisiaj dzwonił do mnie
Piotrek. Na pewno nie zgadniesz o co mnie zapytał – mówiła zadowolona z siebie.
-Chwila moment. O jakiego Piotrka ci
chodzi? – zapytała Justyna nie rozumiejąc swojej najlepszej przyjaciółki.
-Chodzi mi o Piotrka, który jeszcze nie
dawno ci się podobał – Iza się roześmiała, a serce nastolatki stanęło. – Nie
będę trzymać cię w niepewności. Pytał mnie o twój numer telefonu i gdzie może
cię znaleźć – zakończyła opowieść.
-I co mu powiedziałaś? – przez chwilę
miała nadzieję, że bez Krystiana będzie szczęśliwa, ale jak zwykle się
pomyliła.
-Powiedziałam, że jeśli tak bardzo mu na
tobie zależy to niech cię zapyta. Ja się nie będę mieszać w wasze prywatne
sprawy.
-Iza… - Justyna była załamana.
Nastolatka nie wiedziała co powiedzieć, nie wiedziała co zrobić, więc
się rozłączyła. Dziewczyna rzuciła swój telefon na podłogę obok łóżka. Gdy
usiadła na łóżku usłyszała pukanie do drzwi, a do pokoju wszedł Krystian.
Chłopak usiadł obok niej na łóżku i złapał ją za rękę.
-To musi się tak skończyć? – zapytał
nastolatek patrząc Justynie w oczy.
Dziewczyna nie chciała tego zakończać. Nie chciała. Pokiwała głową, nie
dała rady powiedzieć tak po prostu: Tak to już koniec. On uśmiechnął się przez
łzy. Nie wiedział czy ma płakać czy się śmiać.
-Kazirodztwo jest takie złe? – zapytał z
nadzieją.
-Tak – odpowiedziała szeptem.
-Ten ostatni i pierwszy raz. Pozwól mi –
pokiwała głową, a on zbliżył do niej swoją twarz i ją pocałował.
Zapoczątkował nową historię, a zakończył starą. Pierwszy i ostatni
pocałunek. Ostatnia chwila bliskości. Nie liczyło się nic więcej. Tylko ona i on.
Tworzyli jedność. Musieli zapamiętać tą chwilę. Wiedzieli, że nigdy więcej nie
będą mogli pozwolić sobie na podobną chwilę słabości. Od tamtego dnia stali się
kuzynami. Nie mogli być dla siebie kimś bliższym. Po chwili oderwali się od
siebie. Dziewczyna zakłopotana spuściła wzrok.
-Bądź szczęśliwa – szepnął jej na ucho.
Justyna nie odpowiadała. Nie wiedziała co powiedzieć. W głębi serca
dobrze wiedziała, że bez niego nie będzie szczęśliwa. Dobrze wiedziała, że nie
zapomni o uczuciu, które ich łączyło, tak samo jak nie zapomni o zwłokach,
które widziała tego dnia.
-Nie uda się – powiedziała ze łzami w
oczach.
-Dlaczego? Nie możesz udawać, że to
wszystko się nie wydarzyło? Spróbuj to zrobić tak samo jak ja. Zamknij oczy i
zapomnij, wymarz to sobie z pamięci. Musisz to zrobić. Zapomnij dla siebie,
zapomnij dla mnie.
-Ja nie wierzę, że ty o tym zapomniałeś! –
krzyczała, kierowała nią rozpacz. – Ten dzień wiele zmienił. To był najgorszy,
a zarazem najlepszy dzień w moim życiu. Myślałam, że myślisz to samo. Widocznie
się myliłam.
Nastolatka rozpłakała się, a serce chłopaka zaczęło krwawić. Nie chciał,
by cierpiała. Wiedział, że płakała przez niego. Żałował swoich słów. Kłamał.
Chciał być twardy, udało mu się. Nie chciał skrzywdzić, skrzywdził.
Minęło kilka tygodni Justyna nie mogła znieść tej sytuacji. Nie mogła
wytrzymać rozłąki z Krystianem. Był tak blisko, a tak daleko. Nastolatka
wyniosła się z domu swoich wujków. Nie chciała patrzeć na chłopaka każdego dnia
z myślą, że nie mogą być razem.
Justyna szła ulicą. Mijała domy, przecznice, znajomych ludzi, aż nagle
zobaczyła go, chłopaka, w którym była zakochana. Przed jej domem stał Piotrek.
Nastolatek był oparty nonszalancko o swój skuter. Na jego widok dziewczyna
zastygła w bezruchu. Nagle zobaczyła, że chłopak zerwał się i zaczął biec w jej
kierunku. Wtedy usłyszała pisk opon. Odwróciła się, w jej stronę zmierzał
samochód. Dziewczyna wiedziała, że nie zdąży uciec. Zamknęła oczy, czekała na
uderzenie. Mijały sekundy, a ono nie nadchodziło.
Nagle poczuła lekkie pchnięcie, przewróciła się. Justyna otworzyła oczy.
Wokół niej było pełno krwi, jego krwi. Zobaczyła jego ciało. Miał otwarte oczy.
Podbiegła do niego.
-Błagam. Piotrek nie umieraj, nie umieraj
- szeptała mu do ucha gładząc go po policzku.
Dziewczyna położyła głowę chłopaka na kolanach. Gładziła mu ręką
kruczoczarne włosy, a w niebieskich oczach widziała łzy. Cierpiał, bo ją
uratował. Umierał na jej oczach. Umierał jak prawdziwy bohater.
-Jeżeli ma to być mój koniec - zakaszlał
krwią. - Muszę ci coś powiedzieć. Kocham cię - gdy wypowiedział te dwa
najważniejsze słowa zamknął oczy już na zawsze.
W
oczach Justyny pojawiły łzy. Traciła wszystkich najbliższych. Najpierw
Krystian, a teraz Piotrek, dwie najważniejsze osoby w jej życiu. Miała tego
dość.
Nagle czas się zatrzymał, a obok niej pojawiła się Wyrocznia. Kobieta
uklękła obok niej i położyła swoją dłoń na jej ramieniu. Justyna spojrzała na
nią dławiąc się łzami.
-To tak musiało się skończyć. Takie było
wasze przeznaczenie. Pokonaliście zło, wygraliście walkę, ale waszym życiem,
waszym zachowaniem będziecie toczyć tą bitwę przez całe życie. Nie będzie wam
łatwo. Szczególnie tobie, ale jesteś silna. Dasz radę. Wierzę w ciebie - i
zniknęła.
I jak? Jest, aż tak źle? Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale postaram się to wszystko nadrobić. Kocham Was wszystkich, Werka Was pozdrawia :* Kocham i do zobaczenia niedługo.
Bad Girl <3
Podoba mi się wygląd bloga. Ładnie opisujesz przebieg zdarzeń.
OdpowiedzUsuńPs: Powiększyłabym nieco czcionkę, bo jest trochę niewyraźna :)
Zapraszam do mnie - http://blekitny-mech.blogspot.com/
Śliczny one shot <3 *-*
OdpowiedzUsuńTak, jak inne :3
http://crazy-in-love-ff-violetta.blogspot.com/2015/04/01wgniecenie.html Zapraszam na długo wyczekiwany rozdział pierwszy :) jeśli możesz to proszę, skomentuj :3
P.S
Cudne piosenki w playliście c:
/Vilcia Blanco, której nie chce się logować na konto :D