Przejdź do głównej zawartości

[20] One Shot "Wyrocznia"


Znalezione obrazy dla zapytania gif para

   Rodzice przywieźli ją tutaj, by pomogła wujkowi w codziennych obowiązkach na jego gospodarstwie. Były wakacje, a ona zamiast brać udział w hucznych imprezach i spotykać się ze swoimi przyjaciółmi wolała pomóc swojemu chrzestnemu.
   Wysiadła z samochodu. Wyjęła z bagażnika swoją torbę i wniosła ją do domu. Po chwili przywitała serdecznie wszystkich domowników i szła za swoją ciocią do swojego nowego pokoju, który znajdywał się na górze dużego budynku.
   Gdy nastolatka weszła do swojego wakacyjnego pokoiku uśmiechnęła się. W tamtej właśnie chwili zaczęła się jej przygoda życia. Te dwa miesiące, które miała tu spędzić miały przewrócić jej świat o sto osiemdziesiąt stopni.
   Dziewczyna sprawnie rozpakowała swoją torbę, a ubrania porozkładała na półce. Wtedy była już gotowa na „zamieszkanie” tu, więc zeszła na dół po krętych schodach. W kuchni czekała na nią miła niespodzianka, która wywołała na jej twarzy olbrzymi uśmiech. Obok jej wujka stał jej ukochany kuzyn. Tak naprawdę jednak ta dwójka nie była ze sobą spokrewniona. Krystian był dla Justyny synem dziewczyny brata jej cioci, a zarazem najlepszym przyjacielem. Dziewczyna rzuciła się chłopakowi na szyję.
-Co ty tu robisz? – zapytała szczęśliwa.                            
-Przyjechałem tu, by znów cię zobaczyć – uśmiechnął się do niej. – A tak naprawdę to przez wakacje będę pomagać wujkowi, tak samo jak ty – obdarował ją kolejnym uśmiechem.
   Justyna dopiero teraz zrozumiała, że należy przywitać się z mamą chłopaka, która go tutaj przywiozła. Gdy nastolatka podchodziła do niej gospodyni zabrała Krystiana na górę. Chłopak na odchodne obejrzał się przez ramię.
-Gdy skończysz to przyjdź do mnie – wyszeptał, a ona lekko kiwnęła głową.
   Dziewczyna szybko się przywitała, a później z prędkością światła wbiegła na piętro zostawiając za sobą roześmianych dorosłych. Gdy wszyscy byli już pewni, że nikt nie usłyszy ich rozmowy usiedli przy okrągłym stole wykonanym z dębu.
-Według was są już gotowi? – zapytała Marzena, ciocia dziewczyny.
-Nawet jeśli nie są to trudno. My nic na to nie poradzimy. Justyna i Krystian będą razem musieli stawić czoło wszelkim przeszkodom i je pokonać. Musimy pamiętać, że to nie my ich wybraliśmy tylko Wyrocznia. To Ona uznała, że oni sobie poradzą i my musimy w to wierzyć. Osiągną wyznaczony cel działając razem, a nie osobno, a w ich przypadku jestem pewny, że tego nie musimy się obawiać – odrzekł najstarszy spomiędzy obradujących.
-A co jeśli im się nie uda? – zapytała bojaźliwie mama Krystiana.
-Nie możemy tak myśleć. Oni są silniejszy niż wszyscy myślą. Dadzą sobie radę i jestem tego pewna. Pamiętasz co powiedziała Wyrocznia?

„Wiara jest miłością do tego, co niewidoczne;
Ufnością w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne.”

My też musimy uwierzyć. My możemy myśleć, że jest to niemożliwe, nieprawdopodobne, ale jeżeli w to uwierzymy niczego nie stracimy. Musimy wierzyć w tę dwójkę.
-Dobra kochani ja idę. Kiedy się spotkamy? – zapytała mama Krystiana.
-Przyjedziemy do ciebie jutro. Od razu po rozpoczęciu się walki. Wtedy to miejsce  - Marzena obejrzała się po domu. – Zniknie, a nasze skarby razem z nim. Mam tylko nadzieję, że nic im się nie stanie i wrócą z wyprawy cali i zdrowi.
   Barbara pożegnała się ze swoimi przyjaciółmi i wyszła z ich domu. Udała się do swojego samochodu, odpaliła go i ruszyła w stronę swojego miejsca zamieszkania. Jej przyjaciele nie spodziewaliby się jednak, że jej tak naprawdę  nie zależy na dobru syna. Na nikim jej nie zależało. To ona knuła przeciwko Wyroczni. To z jej armią miała walczyć Justyna wraz z Krystianem. Barbara miała plan jak ich pokonać. Wiedziała, że podczas wizyty jej „przyjaciół” nie będzie miło.  Mama Krystiana postanowiła ich ogłuszyć, a później zamknąć u siebie w piwnicy. Podczas ich prób uwolnienia się kobieta chciała przenieść się na pole bitwy, która miała zdecydować o losie całego świata.
   Gdy kasztanowłosa pokonywała kolejne przecznice w drodze do swojej fortecy na górze domu Wilków w pokoju gościnnym siedzieli rozweseleni nastolatkowie. Przy biurku siedział Krystian wpatrując się w błękitne jak ocean oczy Justyny.
   Między nimi panowała przyjemna cisza. Co jakiś czas wybuchali spontanicznym śmiechem. Gdyby ktoś siedział obok nich pomyślałby z pewnością, że ta dwójka czyta sobie nawzajem w myślach i rzeczywiście tak było.
   Justyna i Krystian znali się dwa lata. Mimo, że spotykali się stosunkowo rzadko byli ze sobą bardzo związani. Oboje myśleli, że łączyła ich jedynie przyjaźń. Nie spodziewali się, że między nimi było coś więcej. Łączyło ich większe uczucie.
-Jak ostatnio rozmawialiśmy było zupełnie inaczej niż teraz – chwilę ciszy przerwał brunet.
-Tak. Masz racje. Ty miałeś dziewczynę, plany na przyszłość, a ja byłam głupsza niż teraz – roześmiała się. – Tak właściwie co wydarzyło się między tobą, a Eweliną, że zerwaliście?
   Krystian przetarł zmęczone oczy, wstał z krzesełka, a potem leżał już obok dziewczyny z rękami założonymi za głową.
-Ta długa historia.
-Mamy dużo czasu – zachęcała go dziewczyna.
-Dobra, więc tak… Nie układało nam się – zakończył swoją historię.
-I już? – zapytała rozbawiona.
-No dobra… - westchnął. – Miesiąc przed naszym zerwaniem zaczęło się między nami psuć. Nie wiedziałem co się dzieje. Dopiero później zobaczyłem ją w objęciach mojego najlepszego przyjaciela. Najpierw myślałem, że to zwykły przyjacielski gest. W kolejnych dniach widziałem ich razem coraz częściej. Później zobaczyłem ich jak się całowali. Tego samego dnia z nią zerwałem. Niedawno odkryłem, że tak naprawdę jej nigdy nie kochałem.
-Jeżeli jej nie kochałeś to czemu z nią byłeś? – zapytała zaskoczona.
-Nie wiem. Byłem głupi. Wydaje mi się, że nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że jestem zakochany w kimś innym. W kimś zupełnie innym – patrzył jej głęboko w oczy.
-Tak? A w kim? – zapytała z uśmiechem lekko przygryzając wargę.
-Jak myślisz? – podniósł się z łóżka klękając przed nią. – Zgaduj – uśmiechnął się pochylając się nad nią.
   Ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Ich usta były coraz bliżej. Dzieliły ich milimetry. Dziewczyna przymknęła powieki, a gdy Krystian chciał połączyć ich usta w pocałunku nagle otworzyły się drzwi, a oni odskoczyli od siebie jak oparzeni.
   Chłopak wylądował na podłodze uderzając głową w nogę biurka. Przez chwile zrobiło mu się ciemno przed oczami, ale po chwili odzyskał pełną świadomość umysłu, wstał z ziemi i otrzepał ubranie z kurzu.
-Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale przyniosłam wam kanapki z żółtym serem, takie jak lubicie -  powiedziała nieśmiało ciocia nastolatków.
-Dziękujemy – szepnęła Justyna.
   Dziewczyna podeszła do cioci i wzięła od niej talerz. Położyła go. Dosiadł do niej chłopak, który w pierwszej kolejności wziął z talerza kanapkę wpychając ją sobie do ust.
-Smacznego – roześmiała się, a on tylko pokiwał głową i uśmiechnął się.
   Nastolatka przyjrzała się mu kątem oka. Przygryzła wargę. Spojrzała na niego oczami innego człowieka. Zauważyła rzeczy, których wcześniej nie dostrzegała. Dostrzegła, że Krystian jest bardzo przystojnym chłopakiem. Spostrzegła, że jego oczy ją przyciągają ją jak magnez, a patrząc w nie zawsze dostrzegała swoje odbicie. Czytała w nich jak w otwartej księdze. Księdze, w której były opisane jego uczucia.
   Dziewczyna wyjrzała przez okno. Zauważyła, że na niebie świeci już księżyc. Zafascynowana patrzyła na niego przez co nie spostrzegła się, że Krystian wyjął  z torby jej pamiętnik. Gdy wyrwała się z transu próbowała wyrwać mu zeszyt, ale on nie pozwalał jej na to. Chłopak bezczelnie przeglądał jej. Justyna nie chciała dopuścić do tego, by Krystian przeczytał jej sekrety. Usiadła na nim okrakiem, ale to nic nie dawało. Nastolatek chłonął wszystkie informacje, które spotkał na swojej drodze.
-Proszę nie czytaj tego.
-Jeżeli nie chcesz, żebym tego czytał to oznacza, że coś ukrywasz. Zaciekawiłaś mnie.
   Nastolatka była pewna, że chłopak nie odpuści. Teraz czekała już jedynie na to, że jej najlepszy przyjaciel odkryje jej tajemnice. Został mu do przejrzenia ostatni wpis. W następnym wyjawiła swój sekret. Justyna z nie pokojem patrzyła na jego ręce. Miał już przekręcić stronę gdy nagle zrezygnował. Zamknął pamiętnik i odłożył go na szafkę stojącą obok łóżka.
-Myślałem, że naprawdę napisałaś tu coś ciekawego. Miałem nadzieję na jakieś romanse, kłótnie, pobicie, a tu nic. Gdybyś zobaczyła moje wpisy to byś się dopiero wciągnęła, a tu nie ma nic do czytania.
-Chwila, chwila ty prowadzisz pamiętnik? – zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Nie… Tak tylko mi się przejęzyczyło – próbował tłumaczyć się zakłopotany chłopak.
   Dziewczyna jednak nie dała się przekonać. Szybko zerwała się z łóżka i pobiegła do sąsiedniego pokoju. Zaczęła przeszukiwać torbę chłopaka. Nie ociągając się wyciągnęła z niej gruby zeszyt okryty skórą. Justyna otworzyła go szybko i zaczęła czytać. Położyła się wygodnie na łóżku podpierając się łokciami, zagłębiła się w lekturze.
-Krystian, znalazłam! – krzyknęłam roześmiana, a on wbiegł jak rozpędzona rakieta do pokoju.
-Gdzieś ty znalazła ten zeszyt? Schowałem go. Nie mogłaś go odszukać – Krystian był wściekły.
-Znalazłam go w twojej torbie. Krystian, w torbie – powiedziała z politowaniem.
-A… No tak. Miałem go schować jak wrócę do pokoju. Cholera. Nie czytaj tego. No weź. Proszę.
-Pomyślmy… - Udawała zamyślenie. – Nie. Przeczytam sobie twoje zapiski. Tak jak ty moje – gdy to powiedziała wystawiła na niego język.
-Pożałujesz tego – zaczął ją gilgotać, a ona nawet nie drgnęła.
   Krystian zapomniał, że jego najlepsza przyjaciółka nie ma łaskotek i nigdy ich nie miała.
-Przepraszam.
-Za co tym razem? – zapytała przerywając lekturę.
    Krystian pamiętał dokładnie ich ostatnie spotkanie. Podczas niego dziewczyna żaliła się mu na swoje problemy w szkole. Mówiła mu, że koledzy z jej klasy ją dręczą, wyzywają,  nie dają jej żyj. Chłopak wtedy postanowił sobie, że pojedzie do niej do szkoły i z nimi porozmawia, ale nie dotrzymał słowa. Żałował.
-Za to, że nie przyjechałem do ciebie do szkoły i nie porozmawiałem z tymi debilami z twojej klasy, a teraz już są wakacje. Spóźniłem się. Przepraszam.
-Nie ma sprawy. Sama sobie z nimi poradziłam.
   Justyna wstała z łóżka chłopaka, wzięła do ręki pamiętnik chłopaka i skierowała się do wyjścia. Gdy stała przy drzwiach odwróciła się.
-Dobranoc.
-Chwila. Co ty robisz i to z moim zeszytem?
-Idę spać, a twojego pamiętnika nie skończyłam czytać, więc rozumiesz. Muszę dokończyć. Dobranoc.
-Dobranoc – odpowiedział jej Krystian odprowadzając ją wzrokiem dopóki nie znikła w swoim pokoju.
   Justyna weszła do pokoju i zabrała z niego swoje piżamy. Po chwili skierowała swoje kroki do łazienki. Nalała wodę do wanny, a po chwili dolała do niej olejek do kąpieli. Po kilku sekundach dziewczyna rozebrała się i wskoczyła do wanny. Jedną ręką rozwiązała swoje włosy, a drugą zakręciła kurek. Kąpiel odprężyła ją. Poczuła się zrelaksowana. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Dziewczyna dopiero teraz zorientowała się, że nie zamknęła drzwi. Nie wiedziała co zrobić. Zdecydowała się na bardzo odważne posunięcie.
   Justyna wyszła z wanny i podbiegła do drzwi. W ostatniej chwili nastolatka zamknęła drzwi. Dziewczyna spodziewała się kto stoi po drugiej stronie drzwi.
-Otwieraj, no – usłyszała narzekania Krystiana, od razu rozpoznała jego głos.
-Nie. Zajęte – odpowiedziała zawzięcie.
   Nastolatka z powrotem weszła do wanny i porządnie się wyszorowała. Nałożyła na swoje włosy szampon o zapachu wanilii i zaczęła szorować głowę. Następnie spłukała pianę i wyszła z powrotem z wody. Nałożyła na swoje ciało olejek zapachowy i owinęła się ręcznikiem. Dziewczyna rozczesała swoje włosy, które po chwili wysuszyła. Justyna założyła na siebie piżamę i wyszła z łazienki. Przy ścianie stał Krystian.
-Możesz już wchodzić – uśmiechnęła się do niego.
-Teraz już nie chcę. Wolałem wtedy – gdy to powiedział śmiesznie poruszył brwiami, a ona się roześmiała.
-Idź już – nastolatka mówiąc to odwróciła się i weszła do swojego wakacyjnego pokoiku.
   Od razu rzucił się jej w oczy brak pamiętnika chłopaka na łóżku. Nie przejęła się tym. Wzięła z łóżka swój dziennik i uzupełniła wpis. Potem już leżała pod ciepłą kołdrą i próbowała zasnąć.
   Nie spodziewała się, że w tej właśnie chwili w stole znajdującym się w jadalni pojawiał się napis. Napis, który był pisany przez Wyrocznię.

Czas rozpocząć ostateczny pojedynek
W miejsce walki zmieni się ten budynek.
Wygracie bitwę gdy w to uwierzycie
Wtedy zmieni się wasze życie.

   Marzena wraz ze swoim mężem, Krzysztofem stali przed drewnianym meblem z zachwytem wymalowanym na twarzach. Gdy Wyrocznia skończyła swoje dzieło spojrzała na swoich zwolenników i posłała w ich stronę błogi uśmiech. Małżonkowie patrzyli w zezowate oczy kapłanki jak zahipnotyzowani. 
   Kobieta miała na sobie białą szatę, a jej twarz była blada. Oczy były zamglone i zezowate. Była jedyna w swoim rodzaju. Na świecie nie istniała druga taka. Wyrocznia była wyjątkową kapłanką, kapłanką która dowodziła olbrzymim wojskiem, ale zamiast wybrać osobę, która należałaby do jej armii ona postanowiła wytypować do tej trudnej misji zwykłych ludzi – Justynę i Krystiana.
   Wybiła północ, godzina duchów. Wyrocznia spojrzała w sufit, a po chwili zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu zostawiając za sobą swoich zwolenników. Wówczas oni też wyszli z jadalni kierując się do swojej sypialni. Obok ich łóżka leżały torby z ubraniami przygotowane na jutro, na opuszczenie domu.
   Małżeństwo położyło się do łóżka modląc się, by ich pociechy, by ich bliscy dobrze poradzili sobie z misją. Oboje dobrze wiedzieli, że jeśli im się to uda nastąpią złote czasy dla zwolenników Wyroczni, ich bogini.
   Cały dom zasnął. Krystian śnił o swojej miłości, tak samo jak Justyna. Marzena i Krzysztof śnili o walce nastolatków z ich wrogiem. Przed ich domem siedziała kobieta z chustką na głowie. Nikt nie wiedział o jej pobycie tutaj. Jej to jednak nie przeszkadzało. Nieznajoma wstała z ławki i zniknęła, wyparowała.
   Minęła noc. Zaczął się nowy dzień, dzień, który odmienić ich historię. Gdy słońce pojawiło się na horyzoncie stare, szczęśliwe małżeństwo pakowało swoje walizki  do bagażnika samochody. Za kilka chwil ich dom miał zniknąć. Miał przenieść się do innego wymiaru. Marzena wraz z Krzysztofem wsiedli do auta i ostatni raz spojrzeli na swój dom. Nagle budynek zaczął się rozmazywać, a później całkowicie znikł, a wraz z nim Justyna z Krystianem.
   Krzysztof odpalił samochód, a następnie wjechał na ulicę. Jechali w ciszy. Na ulicy nie poruszał się żaden pojazd oprócz ich samochodu. Jadąc do domu Barbary minęli znak ostrzegawczy. Na żółtym znaku widniał czarny napis: Nie jedź tam, bo przegrasz! Nie zwrócili jednak na to uwagi. Ufali bezgranicznie swojej „przyjaciółce”, która w gruncie rzeczy była ich największym wrogiem.
   Po dziesięciu minutach dojechali na miejsce. Nie zdążyli wysiąść nawet z samochodu, a ich samochód został otoczony przez ludzi w kominiarkach. Nie bali się. Nie okazywali strachu. Wysiedli z samochodu gotowi do walki.
   Z domu wybiegła Barbara. Marzena zawołała ją prosząc o pomoc. Przyszła. Przeszła między dwoma najpotężniejszymi gorylami stając przed „przyjaciółmi”, wyciągnęła z kieszeni spodni kij uderzając najpierw Krzysztofa, a potem jego żonę, Marzenę.
   Barbara kazała swoim sługom zaciągnąć swoich wrogów do piwnicy gdzie ich sama miała związać i zakneblować. Zrobiła to z zimną krwią. Nie żałowała lat spędzonych na oszukiwaniu ich. Nie żałowała tego, że ich wykorzystała.
   Kobieta weszła po kamiennych schodach mijając szczura, który na nich siedział. Zatrzymała się i chwilę patrzyła w czerwone oczy zwierzęcia. Po chwili szczur spadł na ziemię upadając tuż pod nogami mężczyzny. On należał do jej świata. Był zły tak samo jak ona. Był taki sam jak ona.
   Barbara założyła na siebie czarną szatę, a na głowę włożyła złoty diadem. Chciała, by wszyscy wiedzieli, że to z nią walczą. Miała nadzieję, że Krystian zrezygnuje z bitwy gdy dowie się, że będzie musiał walczyć z własną matką.
   Kobieta spojrzała w lustro. Uważała się za ósmy cud świata. Myliła się. Nie była piękna. Nie była inteligenta. Była przeciętnym człowiekiem na pierwszy rzut oka. Ukrywała swoje drugie oblicze. Ukrywała swoje magiczne zdolności. Zataiła przed całym światem, że to ona jest wrogiem Wyroczni. Nikt nie wiedział, że to ona jest królową demonów.
   Przestała wpatrywać się w swoje odbicie. Zakryła swoje ciało czarną jak smoła peleryną i spojrzała w sufit, zniknęła. Przeniosła się na miejsce walki. Wiedziała, że może to nie być na razie potrzebne. Mogła się tam pojawić dopiero po pokonaniu trzech prób przez Krystiana i jego przyjaciółkę. Próby odwagi, wierności i męstwa. Jednak wolała nie ryzykować. Wolała dopracować wszystkie szczegóły strategii wojennej wraz ze swoimi szeregami.  
   Gdy Barbara zaczęła przerabiać plany bitewne Justyna i Krystian dopiero wstawali z łóżek. Nie zauważyli żadnej zmiany. Nastolatka poszła się przebrać, a chłopak udał się do kuchni, przygotował śniadanie przed czym jednak przebrał się w łazience znajdującej się na parterze.
   Chłopak poczekał w kuchni na dziewczynę, aż ta zejdzie na dół. Gdy zobaczył ją schodzącą po schodach w krótkich jeansowych spodenkach i przewiewnej, czerwonej bluzce na ramiączka z wrażenia opadła mu szczęka. Wyglądała pięknie.
-Zrobiłeś to śniadanie? – zapytała z uśmiechem, a on tylko pokiwał głową – Pysznie pachnie.
   Zbiegła po schodach zaglądając mu przez ramię. Krystian odwrócił się i podał jej talerz z kanapkami z nutellą i szklankę mleka.
-Proszę bardzo. No widzisz pamiętałem, że pijesz nałogowo mleko – roześmiał się, a on zawtórowała mu spontanicznym wybuchem śmiechu.
   Skierowali swe kroki w stronę jadalni. Gdy przekroczyli próg pokoju w ich oczy rzucił im się napis na stole. Patrzyli na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzach. Podeszli do niego bliżej. Dziewczyna przejechała palcami po napisie. Szybko zorientowała się, że napis powstał w nocy. Instynktownie spojrzała w okno. Nie rozpoznała okolicy. Zrozumiała, że napis mówi prawdę, zaczęła się wojna. Wojna, w której oni mieli grać pierwsze skrzypce.
   Nagle przed nimi pojawiła się kobieta w białej jak śnieg sukni, spojrzała na nich swoimi magnetycznymi oczami, a Justyna opuściła z wrażenia talerz z śniadaniem.
-Kim jesteś? – zapytał ją Krystian, ona jednak nie odpowiadała.
   Kobieta podeszła do nich i położyła im dłonie na ramionach. Po chwili lekko się uśmiechnęła.
-Czas rozpocząć pierwszą próbę, próbę odwagi. Pamiętajcie, że w was wierzę – znowu zniknęła.
   Nastolatkowie spojrzeli po sobie zdziwieni. Nie wiedzieli o co chodzi. Gdy odzyskali pełną świadomość spostrzegli, że dom znika, a oni zostali bez dachu nad głową. Nagle otoczył ich ogień, a ziemia zaczęła się trząść. Właśnie wtedy przypomnieli sobie o słowach tajemniczej kobiety.
-Próba odwagi – powiedzieli w tym samym czasie.
-Złap mnie za rękę – szepnął jej do ucha. – Przejdziemy to razem.
   Dziewczyna podała Krystianowi rękę. W ciągu jednej sekundy podjęli decyzję. Zaczęli zbliżać się do ognia. Nie czuli lęku. Powoli zbliżali się do płomieni. Były już na wyciągnięcie ręki. Dzieliły ich centymetry. Justyna wyciągnęła rękę w ich stronę. Nie czuła bólu. Ogień zniknął, a przed nimi pojawiła się znów ta sama, tajemnicza kobieta.
-Gratuluję. Przeszliście pierwszą próbę. Teraz czeka was kolejna, próba wierności. Zasłużyliście na poznanie mojego imienia. Jestem Wyrocznia, najwyższa z kapłanek.
   Podczas rozmowy nastolatków z kobietą w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów zamku królowa Demonów przewróciła się. Kobietę zaczęło boleć serce, a część jej armii zniknęła. Barbara od razu zrozumiała, że dwójka jej największych wrogów, jej syn i jego przyjaciółka przeszli pierwszą z prób. Zaskoczyło ją to. Nie sądziła, że im się to uda. 
   W tym samym czasie w jej domu, w ciemnej piwnicy małżonkowie zaczęli odzyskiwać przytomność. Krzysztof rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu i zaczął się niespokojnie wiercić. Sznury, które krępowały jego ciało rozluźniły się. Po chwili wyślizgnął się z nich i oderwał taśmę przyklejoną do jego ust. Następnie pomógł swojej żonie. W tamtej chwili w ich głowach zaczął powstawać plan uwolnienia się.
   Marzena znalazła stare, zakurzone krzesełko w najciemniejszym kącie piwnicy. Kobieta podała je swojemu mężowi, który rzucił nim w drzwi. W jednej chwili usłyszeli huk, a całe pomieszczenie zaszło kurzem. Byli wolni. Szybko opuścili piwnicę. W budynku nikogo nie było. Wybiegli z niego wsiadając do swojego samochodu.
   Marzena i Krzysztof wrócili do swojego domu. Mieli ochotę odpocząć, ale byli bardzo zdenerwowani. Bali się o Justynę i Krystiana. Wiedzieli już, że matka chłopaka była ich wrogiem. Znali już prawdę i bali się, że misja ich pociech się nie powiedzie. Ufali im, ale w tamtym momencie jedyne co czuli to lęk, ogromny, niepotrzebny lęk.
   Gdy oni zamartwiali się o nastolatków dwójka najlepszych przyjaciół zaczynała drugą próbę. Była to próba wierności. Justyna i Krystian musieli w niej udowodnić, że wolą swoją przyjaźń od największych bogactw świata. Wyrocznia miała pewność, że im się uda. Obserwowała tą dwójkę od pierwszego ich spotkania.
   Para przyjaciół została wystawiona na próbę. Obok nich pojawiła się dwójka ludzi, chłopak z dziewczyną. Oboje byli bardzo piękni. Zaczęli ich kusić. Nastolatkowie jednak nie słuchali ich, udawali obojętnych.
-Dam ci wszystkie bogactwa świata. Musisz tylko zostawić Justynę – szeptała kusząco dziewczyna o kasztanowych włosach i niebieskich oczach na ucho Krystiana. – Zrób to. Spełnię wszystkie twoje marzenia tylko to zrób – kusiła go, jednak on pozostawał nie ugięty.
-Wiem czego pragniesz. Pragniesz bezgranicznej miłości, zdrowia swoich bliskich i ja ci to wszystko dam, tylko przyłącz się do mojej pani – spojrzała na niego pierwszy i ostatni raz.
-Nie zrobię tego – zaprzeczyła nie dając mu żadnej nadziei na zmianę decyzji, a on umilkł.
   Nagle oboje zniknęli. Justyna i Krystian przeszli kolejną próbę. Zostało im już ostatnie i najtrudniejsze zadanie. Mieli chwilę odpoczynku, chwilę radości. Gdy oni byli szczęśliwi, że pokonali kolejną przeszkodę w zamku zginęli kolejni słudzy Barbary, a sama kobieta czuła się coraz gorzej. Bolało ją serce, nie mogła oddychać. Teraz była już pewna, że dojdzie do ostatecznego starcia między nią, a nastolatkami.
   Barbara wstała z brudnej posadzki i otrzepała z kurzu swoją czarną, szkarłatną szatę. Kobieta zaczęła chodzić zdenerwowana po swojej fortecy. Nie mogła odciągnąć swoich przeciwników od udziału w ostatniej próbie, ale mogła ją utrudnić. Królowa demonów wbiegła po schodach na drugie piętro. Wygrzebała z jednej z szuflad księgę czarów i otworzyła ją na jednej z ostatnich stron.
   Zaczęła czytać wybrane przez siebie zaklęcie. Po chwili obok niej zmaterializowała się postać, jej najlepsza służąca – Kamila. Dziewczyna spojrzała na nią smętnym wzrokiem, którym nie wyrażała żadnych emocji.
-Tak pani? – zapytała z olbrzymim spokojem.
-Musisz mi pomóc… Musisz utrudnić ostatnią próbę Krystiana i Justyny tak, by im się nie udało jej pokonać – rzekła władczym tonem.
-Jak ja mam to zrobić?
-Musisz coś wymyślić – sama nie miała, żadnego pomysłu, ale nie miała ochoty się do tego przyznawać. – A teraz znikaj – pstryknęła palcami.
   Ostatnia próba… Ostatnie zadanie… Ostatnie przygotowanie, a później decydująca walka. Walka między królową demonów, a nastolatkami. Kobieta rozsiadła się wygodnie na swoim tronie, a ostatnie zadanie jej wrogów się rozpoczęło. Kamila już wiedziała co zrobi, by przeszkodzić dwójce przyjaciół.
   Przed Justyną i Krystianem stanął olbrzymi smok. Stwór ział ogniem siejąc zagładę i zniszczenie. W jednej chwili podopieczna królowej demonów usiadła na jego grzbiecie szepcząc mu coś do ucha. Potwór zdenerwował się i spojrzał w swoje nowe ofiary. Teraz miał ich zamiar zabić, a nie przestraszyć jak wcześniej mu kazano.
   Podszedł do dwójki nastolatków, a w między czasie próbował ich spalić. Jednak mu się to nie udawało. Chłopak w ostatniej chwili uratował swoją przyjaciółkę od śmierci. Dwójka przyjaciół trzymała się razem i to ratowało im za każdym razem skórę.
   Dopiero po pewnym czasie przyjaciele zrozumieli, że muszą zabić potwora, by przejść próbę. Kamila jednak nie dawała za wygraną. Chciała spełnić polecenie swojej pani. Poświęciłaby wszystko, byleby je wypełnić.
   Dziewczyna ta była bardzo potężnym demonem. Miała wielką moc, ale nie była jej świadoma. Od dziecka była wychowywana na posłuszną poddaną i nie zamierzała tego zmieniać choć nieraz miała na to wielką ochotę. Blondynka nie chciała zabijać, nie chciała tego robić, ale musiała, nie chciała narazić się swojej władczyni.
   Justyna z Krystianem unikali ciosów smoka. Powoli zbliżali się do gada z zamiarem zamordowania go. Po kilku minutach byli już u stóp stwora. Przyjaciele pobiegli w stronę jego ogona i wczołgali się na niego. Kamila chciała ich powstrzymać, ale jej się to nie udawało. Była zdeterminowana. Dziewczyna zaczęła mamrotać pod nosem znajome jej zaklęcie, a po chwili w jej ręce pojawił się sztylet ze złotą rękojeścią.
   Powoli podeszła w stronę swoich przeciwników kołysząc się po grzbiecie smoka. Gdy Kamila chciała wbić ostrze w ramie chłopaka ten uchylił się, a jego przyjaciółka zabrała jej broń. Teraz oni mieli przewagę. Blondyna bała się śmierci, nie chciała umrzeć. Miała trzy opcje, mogła poddać się, uciec z pola walki, albo dać się zabić podczas walki. Wolała zginąć podczas walki, wolała zginąć z honorem. Miała swoją godność i nie miała zamiaru jej stracić przez to, że się bała śmierci.
-Zabij mnie – szepnęła.
   Nie chcieli tego zrobić. Krystian zabił, choć tego nie chciał. Myślał, że musiał to zrobić, ale tak nie było. Justyna nie wierzyło własnym oczom. Myślała, że śni, że to tylko jeden z jej nocnych koszmarów, ale tak nie było. To nie był sen, ale prawda.
   Widząc martwe ciało dziewczyny w oczach Justyny pojawiły się łzy. Kamila mogła być jej rówieśniczką, jedną z jej przyjaciółek, a w tamtym momencie już nie mogła, nie żyła. Krystian nie patrzył na zwłoki tylko dokonał kolejnego morderstwa. Tym razem na smoku. Dziewczyna nie mogła już na niego patrzeć. Nie wiedziała, że jej najlepszy przyjaciel jej do tego zdolny. Miała świadomość, że zrobił to, by pokonać ostatnią z prób.
   Nagle wszystko znikło, a Krystian spojrzał na dziewczynę, a później na ostrze sztyletu na którym widniała szkarłatna krew. Po chwili upuścił śmiertelną broń na posadzkę i rozpłakał się jak małe dziecko. Justyna podeszła do niego i pozwoliła, by się wypłakał w jej ramię. Przytuliła go. Jednak sama dobrze wiedziała, że między nimi nigdy nie będzie tak samo jak przed pojawieniem się w tej krainie. Dziewczyna dobrze wiedziała, że nie zapomni tego przerażającego widoku i będzie się jej śnił do końca życia.
    W swoim zamku daleko od toczącej się sceny wściekła Barbara została sama. Jej armia odeszła, pokonała ich siła przyjaźni, ogromnej przyjaźni. Kobieta była wściekła. Bez swojej licznej armii była nikim. Straciła moce. Do decydującego starcia zostały minuty, a ona chciała zwyciężyć. Zamiast snuć plany na pokonanie wrogów ona cierpiała, bo straciła swoją prawdziwą powierniczkę, którą traktowała jak własną córkę.
   Gdy ona cierpiała, podczas rozmowy nastolatków na ławce przed swoim domem siedziała Marzena wraz z Krzysztofem. Byli małżeństwem od dwudziestu trzech lat, ale każdego dnia kochali się jeszcze bardziej. Siedząc na ławce wspominali dawne czasy i dzielili się nadziejami na lepsze jutro.
   Kobieta wtuliła się w swojego męża i spojrzała mu głęboko w oczy. Marzena nie była dla Krzysztofa jedynie żoną, ale też najlepszą przyjaciółką. Znali się od dziecka i od zawsze byli w sobie zakochani. Co tydzień siedzieli na tej ławce. Co tydzień udowadniali sobie jak bardzo się kochają.
-Oni jeszcze żyją. Prawda? – zapytała lekko drżąc Marzena.
-Tak. Na pewno żyją – wiedział, że mówiąc to mógł ją okłamać.
   Niczego nie był pewien, ale chciał ją pocieszyć. Chciał, by się nie martwiła, choć sam bym przerażony. Naprawdę się bał, bo wiedział, że ich największym wrogiem była ich dawna przyjaciółka. Bał się przede wszystkim o Krystiana, bał się, że sobie nie poradzi wiedząc, że musi walczyć przeciwko swojej matce.
   Justyna i Krystian usiedli na olbrzymim kamieniu znajdującym się na krańcu łąki. Nastolatka spojrzała w niebo i wtedy ją zauważyła. Po niebie sunęła czarna smuga, która po chwili zmaterializowała się przed nimi.
   Nastolatkowie zastygli w bezruchu. Nie wierzyli własnym oczom. Krystian oniemiał, widział swoją matkę. Wówczas obok dwójki przyjaciół pojawiła się Wyrocznia.
-Witaj Barbaro – zwróciła się do królowej demonów.
-Jak miło mi, że w końcu się spotykamy. Bardzo się cieszę, że będzie to nasze ostatnie spotkanie. Dzisiaj mam zamiar cię pokonać. Szkoda tylko, że nim cię zabiję muszę zabić ich – spojrzała wymownie na swojego syna.
-Co ty tu robisz? Mamo? -  Krystian nie wiedział co się dzieje.
   Justyna spojrzała wyczekująco na Wyrocznię. Miała nadzieję, że ona im wszystko wyjaśni i miała rację. Wyrocznia spojrzała to na nich to na Barbarę.
-Barbara jest królową demonów, a zarazem moim największym wrogiem. Ona chce mnie zniszczyć, nienawidzi mnie.
-To moja mama – rzekł zrezygnowany Krystian.
-Tak wiem. To twoja decyzja. Ty musisz zdecydować czy będziesz z nią walczyć czy nie. To twoja decyzja i nikogo więcej. Musisz jedynie wiedzieć, że jeżeli twoja matka zginie na świecie przestanie panować zło.
-Jak ja mam zabić własną matkę? Gdy jej nie będzie to mnie też nie – nie był pewny swojej decyzji.
-Gdy ona umrze dostaniesz inną rodzinę. Będziesz synem zupełnie innej kobiety. Nie mogę zdradzić kogo, ale mogę ci powiedzieć, że dalej twoje życie będzie związane z Justyną – chłopak spojrzał na swoją przyjaciółkę wzrokiem pełnym obaw.
   Krystian schował twarz w dłoniach. Wiedział, że musiał podjąć ostateczną decyzję tam i w tamtym momencie. Musiał zdecydować czy chce walczyć przeciwko swojej matce.
-Wiem, że na pewno obawiacie się walki – rozpoczęła temat Wyrocznia. – Nie musicie się jej obawiać. Nie będziecie potrzebować broni. Wystarczy wam jedynie siła perswazji. Musicie sobie wyobrazić jej śmierć, musicie wyobrazić jej ból. Wtedy pokonacie Barbarę, królową demonów.
   Chłopak spojrzał na Wyrocznię, a z niej przeniósł wzrok na Justynę. Wiedział, że musiał walczyć dla siebie, dla niej. Nastolatka wyczytała w jego oczach prośbę, prośbę, by zrobiła to sama. Jednak ona dobrze wiedziała, że sama nie da sobie rady.
-Krystian… Zróbmy to razem. Sama nie dam rady – on tylko pokiwał głową i zaczął wyobrażać sobie swoją mamę, jednak nie szło mu to zbyt dobrze.
   Chłopak próbował wyobrazić sobie ogromny ból, ale mu się to nie udawało, a Barbara z niego szydziła. Krystian był wściekły. Nastolatek zobaczył w swojej głowie jej śmierć, a ona zaczęła się rozpływać w powietrzu.
-Nienawidzę cię! – krzyczała. – Nigdy ci nie kochałam, chciałam cię oddać, ale nikt cię nie chciał przyjąć. Widzisz co narobiłeś? Jesteś najgorszym synem świata – po chwili umilkła, znikła już na zawsze.
-A ty byłaś najgorszą matką – szepnął Krystian, a później z wyczerpania przewrócił się na ziemię.
   Wyobrażanie sobie śmierci bliskiej osoby wiele go kosztowało. Jego mama była dla niego najważniejsza, a w tamtym momencie dowiedział się prawdy. Dowiedział się, że nigdy go nie kochała, że nigdy nie chciała mieć syna.
-Dziękuje – odezwała się Wyrocznia. – Dzięki wam zniknie całe zło. Znikną wszystkie demony. Wiem jak wiele was to kosztowało. Jednak nie mogę pomóc wam tego zapomnieć. Musicie pamiętać, że gdy wrócicie do domu wszystko się zmieni, a teraz… Żegnajcie.
   Wyrocznia pstryknęła palcami, a Justyna i Krystian zniknęli. Wrócili do prawdziwego świata, do prawdziwej rzeczywistości. Gdy pojawili się w domu Marzena i Krzysztof przywitali ich serdecznie, przytulili ich.
-Jak ja się martwiłam synku – Krystian spojrzał na nią zaskoczony.
-Synku? – zapytał.
-To ty o niczym nie wiesz? Pokonując Barbarę stałeś się naszym synem. Zmieniła się cała twoja historia. Chodziłeś do szkoły razem z Justyną, od dziecka się przyjaźniliście. Twoi dawni znajomi nie pamiętają o tobie. Każda osoba, która posiadała jakiekolwiek wspomnienia z twoim udziałem straciła je. Oprócz naszej rodziny.
   Krystian nie nadążał z wchłanianiem informacji. Dopiero po chwili zrozumiał, że od tamtej chwili stał się kuzynem Justyny. Ich związek nie był już możliwy mimo, że bardzo im na sobie zależało. Spojrzeli na siebie. W ich oczach można było czytać jak w otwartej księdze. Można było z łatwością wyczytać w nich ogromny ból.
-Przykro mi – powiedziała Marzena, dobrze wiedziała o co chodzi nastolatkom.
   Nagle nastąpiła niezręczna cisza, którą przerwał dzwoniący telefon. Dzwoniła najlepsza przyjaciółka Justyny. Nastolatka odebrała telefon kierując swe kroki w stronę schodów. Nie chciała by ktokolwiek słyszał jej rozmowę.
   Dziewczyna weszła do swojej sypialni i położyła się na łóżku. Zamiast słuchać rewelacji o których informowała ją dziewczyna wolała pogrążyć się w marzeniach, w bajkowej krainie, w której mogła być z Krystianem. Dopiero krzyk po drugiej stronie słuchawki wyrwał ją z zamyślenia.
-Justyna czy ty mnie w ogóle słuchasz? – zapytała Iza z wyrzutem.
-Przepraszam. Zamyśliłam się. O czym mówiłaś? – Justyna próbowała się wytłumaczyć przed samą sobą.
-Dobra. Słuchaj. Dzisiaj dzwonił do mnie Piotrek. Na pewno nie zgadniesz o co mnie zapytał – mówiła zadowolona z siebie.
-Chwila moment. O jakiego Piotrka ci chodzi? – zapytała Justyna nie rozumiejąc swojej najlepszej przyjaciółki.
-Chodzi mi o Piotrka, który jeszcze nie dawno ci się podobał – Iza się roześmiała, a serce nastolatki stanęło. – Nie będę trzymać cię w niepewności. Pytał mnie o twój numer telefonu i gdzie może cię znaleźć – zakończyła opowieść.
-I co mu powiedziałaś? – przez chwilę miała nadzieję, że bez Krystiana będzie szczęśliwa, ale jak zwykle się pomyliła.
-Powiedziałam, że jeśli tak bardzo mu na tobie zależy to niech cię zapyta. Ja się nie będę mieszać w wasze prywatne sprawy.
-Iza… - Justyna była załamana.
   Nastolatka nie wiedziała co powiedzieć, nie wiedziała co zrobić, więc się rozłączyła. Dziewczyna rzuciła swój telefon na podłogę obok łóżka. Gdy usiadła na łóżku usłyszała pukanie do drzwi, a do pokoju wszedł Krystian. Chłopak usiadł obok niej na łóżku i złapał ją za rękę.
-To musi się tak skończyć? – zapytał nastolatek patrząc Justynie w oczy.
    Dziewczyna nie chciała tego zakończać. Nie chciała. Pokiwała głową, nie dała rady powiedzieć tak po prostu: Tak to już koniec. On uśmiechnął się przez łzy. Nie wiedział czy ma płakać czy się śmiać.
-Kazirodztwo jest takie złe? – zapytał z nadzieją.
-Tak – odpowiedziała szeptem.
-Ten ostatni i pierwszy raz. Pozwól mi – pokiwała głową, a on zbliżył do niej swoją twarz i ją pocałował.
   Zapoczątkował nową historię, a zakończył starą. Pierwszy i ostatni pocałunek. Ostatnia chwila bliskości. Nie liczyło się nic więcej. Tylko ona i on. Tworzyli jedność. Musieli zapamiętać tą chwilę. Wiedzieli, że nigdy więcej nie będą mogli pozwolić sobie na podobną chwilę słabości. Od tamtego dnia stali się kuzynami. Nie mogli być dla siebie kimś bliższym. Po chwili oderwali się od siebie. Dziewczyna zakłopotana spuściła wzrok.
-Bądź szczęśliwa – szepnął jej na ucho.
   Justyna nie odpowiadała. Nie wiedziała co powiedzieć. W głębi serca dobrze wiedziała, że bez niego nie będzie szczęśliwa. Dobrze wiedziała, że nie zapomni o uczuciu, które ich łączyło, tak samo jak nie zapomni o zwłokach, które widziała tego dnia.
-Nie uda się – powiedziała ze łzami w oczach.
-Dlaczego? Nie możesz udawać, że to wszystko się nie wydarzyło? Spróbuj to zrobić tak samo jak ja. Zamknij oczy i zapomnij, wymarz to sobie z pamięci. Musisz to zrobić. Zapomnij dla siebie, zapomnij dla mnie.
-Ja nie wierzę, że ty o tym zapomniałeś! – krzyczała, kierowała nią rozpacz. – Ten dzień wiele zmienił. To był najgorszy, a zarazem najlepszy dzień w moim życiu. Myślałam, że myślisz to samo. Widocznie się myliłam.
   Nastolatka rozpłakała się, a serce chłopaka zaczęło krwawić. Nie chciał, by cierpiała. Wiedział, że płakała przez niego. Żałował swoich słów. Kłamał. Chciał być twardy, udało mu się. Nie chciał skrzywdzić, skrzywdził.
-Przepraszam – rzekł, a później wstał z łóżka i wyszedł z pokoju, zakończył ten rozdział w życiu.
   Minęło kilka tygodni Justyna nie mogła znieść tej sytuacji. Nie mogła wytrzymać rozłąki z Krystianem. Był tak blisko, a tak daleko. Nastolatka wyniosła się z domu swoich wujków. Nie chciała patrzeć na chłopaka każdego dnia z myślą, że nie mogą być razem.
   Justyna szła ulicą. Mijała domy, przecznice, znajomych ludzi, aż nagle zobaczyła go, chłopaka, w którym była zakochana. Przed jej domem stał Piotrek. Nastolatek był oparty nonszalancko o swój skuter. Na jego widok dziewczyna zastygła w bezruchu. Nagle zobaczyła, że chłopak zerwał się i zaczął biec w jej kierunku. Wtedy usłyszała pisk opon. Odwróciła się, w jej stronę zmierzał samochód. Dziewczyna wiedziała, że nie zdąży uciec. Zamknęła oczy, czekała na uderzenie. Mijały sekundy, a ono nie nadchodziło.
   Nagle poczuła lekkie pchnięcie, przewróciła się. Justyna otworzyła oczy. Wokół niej było pełno krwi, jego krwi. Zobaczyła jego ciało. Miał otwarte oczy. Podbiegła do niego.   
-Błagam. Piotrek nie umieraj, nie umieraj - szeptała mu do ucha gładząc go po policzku.
   Dziewczyna położyła głowę chłopaka na kolanach. Gładziła mu ręką kruczoczarne włosy, a w niebieskich oczach widziała łzy. Cierpiał, bo ją uratował. Umierał na jej oczach. Umierał jak prawdziwy bohater.
-Jeżeli ma to być mój koniec - zakaszlał krwią. - Muszę ci coś powiedzieć. Kocham cię - gdy wypowiedział te dwa najważniejsze słowa zamknął oczy już na zawsze.
   W oczach Justyny pojawiły łzy. Traciła wszystkich najbliższych. Najpierw Krystian, a teraz Piotrek, dwie najważniejsze osoby w jej życiu. Miała tego dość.
   Nagle czas się zatrzymał, a obok niej pojawiła się Wyrocznia. Kobieta uklękła obok niej i położyła swoją dłoń na jej ramieniu. Justyna spojrzała na nią dławiąc się łzami.
-To tak musiało się skończyć. Takie było wasze przeznaczenie. Pokonaliście zło, wygraliście walkę, ale waszym życiem, waszym zachowaniem będziecie toczyć tą bitwę przez całe życie. Nie będzie wam łatwo. Szczególnie tobie, ale jesteś silna. Dasz radę. Wierzę w ciebie - i zniknęła.



   I jak? Jest, aż tak źle? Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale postaram się to wszystko nadrobić. Kocham Was wszystkich, Werka Was pozdrawia :* Kocham i do zobaczenia niedługo.  
   Bad Girl <3

Komentarze

  1. Podoba mi się wygląd bloga. Ładnie opisujesz przebieg zdarzeń.
    Ps: Powiększyłabym nieco czcionkę, bo jest trochę niewyraźna :)
    Zapraszam do mnie - http://blekitny-mech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny one shot <3 *-*
    Tak, jak inne :3
    http://crazy-in-love-ff-violetta.blogspot.com/2015/04/01wgniecenie.html Zapraszam na długo wyczekiwany rozdział pierwszy :) jeśli możesz to proszę, skomentuj :3
    P.S
    Cudne piosenki w playliście c:
    /Vilcia Blanco, której nie chce się logować na konto :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[22] Guzmadia "Na ciebie mogę czekać wiecznie"

                                                                 –   Jak się masz? –   Nigdy nie było lepiej. Guzmadia (Nadia & Guzman) Nieprzytomnym wzrokiem patrzył w przezroczystą taflę wody. Nigdy nie czuł takiej pustki i szczęścia jednocześnie. Nie wiedział, co się z nim dzieje i dlaczego to się z nim dzieje. Szukał jakiegoś powodu, wyjaśnienia tej sytuacji, ale choć bardzo się starał, nie potrafił. Gdy próbował sobie przypomnieć dzień, w którym się w niej zakochał, gubił się w zeznaniach. Może kochał ją od zawsze, a te uczucie niechęci było jedynie reakcją obronną? Może nie był gotowy, aby się zakochać, więc próbował uciec od tych emocji? Była tu… Zaledwie kilka dni temu, a on przypominając sobie ten moment, pamiętał każdy szczegół. Wiedział jaki kolor miała jej chusta, jak zachowywały się jej włosy, ale najbardziej w pamięci utkwił mu jej wzrok. Pierwszy raz poczuł, że ktoś patrzy naprawdę na niego i

[23] Dramione "Kładź się, Granger"

„(…) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze”   Dramione (Hermiona & Draco) Przez całe życie wpajano mu poglądy, które definiowały jego osobę, jednocześnie pozbawiając go własnego ja. W pewnym momencie zapomniał o tym, kim jest w rzeczywistości i granie kogoś innego przychodziło mu z łatwością. Gdyby ktokolwiek powiedział mu, że czarne jest białym, uwierzyłby. Czuł się jak manekin, szmaciana lalka, którą ktoś kieruje, ciągnąc za niewidzialne sznurki. Chciał uciec z tego teatru kukiełek, ale bał się. Bał się, ale to nie jego rodzice napawali go lękiem, lecz świat, w którego zrozumienie nie wierzył. Bo kto uwierzyłby w to, że śmierciożerca nie wierzy w potęgę Lorda Voldemorta i jedyne czego chce, to uwolnić się spod jego władzy? Ale teraz to był koniec… Czarny Pan został pokonany, a więc czemu   Draco nie potrafił się teraz tym cieszyć? Czemu budził się z krzykiem? Jednak nie to niepokoiło go najbardziej, ponieważ szybko przywykł

[Zamówienie 19] Leomiła "Pośród fal" cz.1

Nie ma nic gorszego, niż ludzie,  którzy próbują stać się kimś,  kim nigdy nie będą... Leomiła (Leon & Ludmiła) Uwagi: +18, Happy End Dedykacja: Dla was wszystkich    Wbiegł do domu. Zdjął swój brązowy, skórzany płaszcz i zawiesił go na wieszaku. Nie sądził, że wydarzenia z poprzedniego lata będą się zanim ciągnęły do tej pory. Tego wszystkiego było dla niego za dużo. Miał już tego dość. Każdy jego krok śledziło stado fotoreporterów. Gdyby mógł, zamknąłby im wszystkim usta. Chciał zapomnieć o tym słonecznym lecie, podczas którego jego życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Pragnął wymazać to wspomnienie z pamięci, tylko ten jeden dzień. Sława nie była dla niego, przygniatała go.    Udał się do kuchni. Zaparzył sobie herbatę i z kubkiem gorącego napoju usiadł na skórzanej kanapie. Kiedyś przesiadywał na niej godzinami, ale to minęło. Teraz nie miał na to tyle czasu. Jego wzrok padł na lustro. Ujrzał w nim mężczyznę, który nie chciał już żyć, miał doś