Przejdź do głównej zawartości

[22] Guzmadia "Na ciebie mogę czekać wiecznie"

                                                              


  Jak się masz?
  Nigdy nie było lepiej.
Znalezione obrazy dla zapytania nadia i guzman gif
Guzmadia (Nadia & Guzman)


Nieprzytomnym wzrokiem patrzył w przezroczystą taflę wody. Nigdy nie czuł takiej pustki i szczęścia jednocześnie. Nie wiedział, co się z nim dzieje i dlaczego to się z nim dzieje. Szukał jakiegoś powodu, wyjaśnienia tej sytuacji, ale choć bardzo się starał, nie potrafił. Gdy próbował sobie przypomnieć dzień, w którym się w niej zakochał, gubił się w zeznaniach. Może kochał ją od zawsze, a te uczucie niechęci było jedynie reakcją obronną? Może nie był gotowy, aby się zakochać, więc próbował uciec od tych emocji?
Była tu… Zaledwie kilka dni temu, a on przypominając sobie ten moment, pamiętał każdy szczegół. Wiedział jaki kolor miała jej chusta, jak zachowywały się jej włosy, ale najbardziej w pamięci utkwił mu jej wzrok. Pierwszy raz poczuł, że ktoś patrzy naprawdę na niego i widzi to, co chce zobaczyć. Mógł zrobić z nią wtedy dosłownie wszystko, mógł ją przygarnąć do siebie, a potem żarliwie całować, ale coś go wtedy hamowało. Nie chodziło wtedy o niego, ale o nią. Nie chciał jej zranić, nie chciał, żeby czegokolwiek żałowała, gdyż wiedział, że dziewczyna nie była do końca świadoma swoich czynów. A może właśnie wtedy oddał jej na tacy swoje serce?
Tego dnia poczuł, że wreszcie jest sobą, że nikogo nie udaje. Dla niego to był prawdziwy przełom, ale bał się, że ona nie poczuła tego samego, że jego uczucia pozostaną nieodwzajemnione. Nie chciał ryzykować, ale jednocześnie nie chciał stracić żadnej okazji na szczęście. Obiecał sobie, że coś zrobi, że zadziała, że się nie podda, że zawalczy. Ale po jego głowie cały czas krążyły pesymistyczne myśli, przecież on nadal był tym samym Guzmanem, którego przyłapała z Lu w szkolnej toalecie. Nie wierzył, że człowiek potrafi się zmienić z dnia na dzień – albo ktoś jest z natury dobry, albo zły. A może on zawsze był tym dobrym, ale tego nie dostrzegał? Wtedy jeszcze nie wiedział, że ona widziała w nim te pozytywne cechy, że pozwoliła sobie na zrozumienie jego serca.
Delikatnym ruchem dotknął palcem szklanej tafli. Woda orzeźwiła jego spojrzenie i skłoniła go do zastanowienia się nad światem, który go otacza. Już wiedział, że musi zaryzykować, bo groźba złamanego serca była niczym przy możliwym szczęśliwym zakończeniu. Miał ochotę biec co sił w nogach i dostać się do sklepu jej rodziców, w którym pracowała. Chciał ją zobaczyć, przygarnąć do siebie, ale wiedział, że to nie odpowiedni czas, zła pora. Musiał się zastanowić, co zrobić, aby zrozumiała siłę jego uczuć, dała mu szansę albo chociaż nie skreśliła na starcie. Nigdy nie był typem długodystansowca, ale wiedział, że dla niej może przebiec kilometry i wspiąć się na najwyższe górskie szczyty. Ją można było kochać lub nienawidzić, a on już wiedział, że nienawidzić jej nie potrafi.
Zwinnym ruchem wstał ze swojego miejsca i rozciągnął się ociężale. Zastanawiał się czy nie wskoczyć do wody, tym samym zapominając o problemach, ale zrezygnował. Jego serce biło, ale każde jego uderzenie przypominało mu, dla kogo one bije. Nigdy się tak nie czuł i nigdy nie sądził, że kiedykolwiek pozna siłę tego uczucia – siłę niepewności, niezdecydowania, strachu przed odrzuceniem, siłę prawdziwej miłości.
A może to wcale nie był zły czas? A może to ten moment powinien wykorzystać, aby wykrzyczeć całemu światu, że ją… Ale jak miał to zrobić, jeśli sam przed sobą nie potrafił się do tego przyznać? Nie potrafił spojrzeć w lustro i powiedzieć tego głośno.
Skierował się do drzwi, aby po chwili znaleźć się w dużym salonie. Było już bardzo późno, a jego ostatnie rozważania nie pomagały mu w trzeźwej ocenie sytuacji. Nie mógł uwierzyć, że widzi ją, że Nadia siedzi na białej kanapie i tępo wpatruje się w ścianę. Chciał dotknąć jej twarzy, włosów, aby upewnić się, że tu jest, ale nie mógł, a w rzeczywistości nie chciał tego robić. Obawiał się tego, że dziewczyna zniknie.
Guzman skierował swoje kroki w jej stronę i nie patrząc na nią, usiadł obok na kanapie. Ciało Nadii gwałtownie zareagowało na ten gest. Miał wrażenie, że każda komórka ciała dziewczyny spina się i pragnie uciec jak najdalej, a on…
– Cześć, co ty tu robisz? – szepnął, aby jej nie spłoszyć.
– Marina mnie zaprosiła, miałyśmy obejrzeć jakiś film, ale jeszcze nie zeszła z góry.
Spojrzał na nią kątem oka. Coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że tej dziewczyny w istocie tu nie ma. Jego siostra wyszła z domu dwie godziny temu i nie zapowiadało się na to, żeby miała zamiar szybko wrócić. Co prawda, możliwe było też to, że Nadia pomyliła datę lub sama Marina zapomniała o spotkaniu, ale coś mu się nadal nie zgadzało.
– Kto cię wpuścił do środka? – Spojrzała na niego zszokowana, nie wiedząc jak ma zareagować na to pytanie, ale postanowiła powiedzieć mu prawdę.
– Twoja mama, ale nie zdążyła nic mi powiedzieć, bo gdzieś się śpieszyła.
– Miała mieć dziś ważne spotkanie – rzucił w przestrzeń.
Przez długi czas siedzieli w ciszy. Nagle stracił całą odwagę, jaką miał jeszcze przed chwilą. Nie wiedział jak się przy niej zachować, bo nie wiedział też czy ona naprawdę siedzi koło niego. Zaczerpnął głęboki oddech, czuł, że pocą mu się dłonie, a oddech natychmiastowo przyspieszył. Sam nie wiedział czy jest do tego zdolny, ale znał siebie na tyle dobrze, by czuć, że jeśli nie zaryzykuje teraz, to nie zrobi tego już nigdy.
– Nadia… – spojrzała na niego swoimi dużymi oczami – muszę ci coś powiedzieć.
– Tak? – Jej brew podniosła się delikatnie do góry, co wywołało uśmiech na jego twarzy.
– Lubię cię, naprawdę bardzo cię lubię.
Na jej twarzy pojawił się delikatny, a wręcz rozmarzony uśmiech. Przez moment zastanawiała się jak ma zareagować na to wyznanie i sama też próbowała zrozumieć własne uczucia. Nie potrafiła mu patrzeć w oczy, nie wtedy gdy jego wzrok przeszywał ją na wylot i powodował zawroty głowy – tak też było i tym razem. Próbowała wsłuchać się w bicie swojego serca, które zazwyczaj podpowiadało jej właściwie, ale teraz nie potrafiła usłyszeć jego bicia. Nadia miała wrażenie, że czas się zatrzymał, że tkwi w dużej mydlanej bańce, która pryśnie, gdy tylko się ruszy albo coś powie.
– Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę? Tą przy szafkach, gdy mówiłeś, że cieszysz się na mój widok? – niepewnie pokiwał głową – Zadałam ci wtedy pytanie, co prawda w innej intencji niż teraz, ale zrobiłam to, a teraz pytam ponownie. Zostaniesz ze mną cały dzień? Albo inaczej czy zostaniesz ze mną na zawsze?
Wziął ją w swoje ramiona, nie chcąc nigdy wypuścić. Jakby targany gorączką zaczął potakiwać i składać gorące zapewnienia wierności, ale ona delikatnie wysunęła się z jego ciepłego uścisku.
– To nie jest żadna deklaracja, Guzman. Daj mi trochę czasu, abym mogła zrozumieć to, co wydarzyło się tutaj i co wydarzy się w kolejnych dniach.
– Na ciebie mogę czekać wiecznie, bo wiem, że jest na co.
Chłopak spojrzał dziewczynie w oczy i złożył delikatny pocałunek na jej czole. Nadal miał szansę, która nie zniknęła w mroku żalu i odrzucenia, a tą szansą była ona, a także możliwość spędzenia przyszłości – może nawet wieczności – przy niej, w jej ramionach.



______________________________________________

Hej wszystkim! 
Muszę przyznać, że dawno mnie tu nie było, ale powód jaki i wyjaśnienia są proste. To były ciężkie trzy lata nauki w liceum ukończone napisaniem matury. Postanowiłam trochę przebranżowić tą stronkę. Będą pojawiać się na niej nie tylko opowiadania o Violetcie, ale także o innych parach, które są bliskie mi, a także wam. Liczę na waszą kreatywność i żywą dyskusję pod postami. Co prawda zamówienia w zakładce dawno nie były realizowane, ale postaram się to jakoś nadrobić.
Miłego dnia wszystkim!
Justyna ♥

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[23] Dramione "Kładź się, Granger"

„(…) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze”   Dramione (Hermiona & Draco) Przez całe życie wpajano mu poglądy, które definiowały jego osobę, jednocześnie pozbawiając go własnego ja. W pewnym momencie zapomniał o tym, kim jest w rzeczywistości i granie kogoś innego przychodziło mu z łatwością. Gdyby ktokolwiek powiedział mu, że czarne jest białym, uwierzyłby. Czuł się jak manekin, szmaciana lalka, którą ktoś kieruje, ciągnąc za niewidzialne sznurki. Chciał uciec z tego teatru kukiełek, ale bał się. Bał się, ale to nie jego rodzice napawali go lękiem, lecz świat, w którego zrozumienie nie wierzył. Bo kto uwierzyłby w to, że śmierciożerca nie wierzy w potęgę Lorda Voldemorta i jedyne czego chce, to uwolnić się spod jego władzy? Ale teraz to był koniec… Czarny Pan został pokonany, a więc czemu   Draco nie potrafił się teraz tym cieszyć? Czemu budził się z krzykiem? Jednak nie to niepokoiło go najbardziej, ponieważ szybko przywykł

[06] Leonetta "Łzy"

Jak chcesz żebym cię kochała, skoro Cię kocham,  a Ty nie chcesz, żebym Cię kochała, tak jak chcę Cię kochać... Leonetta (Violetta & Leon)    "Szukam Cię... Szukam i znaleźć nie mogę... Spójrz na mnie i powiedz, Że jesteś... Proszę..."     Szedł brzegiem morza. Zawsze gdy zamykał oczy tu się znajdywał. Zawsze słyszał ten sam dźwięk zburzonych fal. Zawsze obok niego szła ona. Szła dziewczyna z długimi, kasztanowymi włosami, której oddał swoje serce. Teraz jej obok niego nie było. Odeszła. Zostawiła go samego przez jeden błąd.    Pragnął ją odszukać. Chciał ją wziąć ją w swoje ramiona i przytulić. Pragnął jej powiedzieć prawdę o tym co wydarzyło się na tej imprezie przed kilku tygodni. Chciał ją odzyskać.    Dzwonił. Pisał. Nie dawała żadnego znaku życia. Jej rodzina wyprowadziła się z domu, w którym mieszkali. Uciekła stąd, a on wiedział, że uciekła przez niego. ~.~ "Spójrz na mnie... Nie chcę mi się żyć... Kiedyś miałam wszystk