Nie jesteś na straconej pozycji...
Para: Caxi (Camila i Maxi)
Uwagi: +18, ślub
Dedykacja: Julii Suchorskiej :*
Podszedł do niej, położył dłonie na jej talii, a następnie pocałował jej zaróżowiony policzek. Dziewczyna zamruczała z rokoszy, odwróciła się w jego stronę rzucając się na jego szyję. Mężczyzna złożył czuły pocałunek na czubku jej głowy, pogładził rude, długie włosy, a właścicielka na chwilę oderwała się od niego. Maxi wyciągnął zza swoich pleców czerwoną jak krew różę i podarował ją swojej wybrance.
-Wszystkiego najlepszego Cami - szepnął jej w stronę ucha.
-Dziękuję - musnęła jego usta, a on poczuł, że wyrosły mu skrzydła, chciał latać, tak samo czuł się przy każdym jej pocałunku.
Wziął ją na ręce i obrócił ją wokół własnej osi. Patrzył na jej roześmiane oczy, uśmiechnięte usta i zaróżowione policzki. Jej twarz okalały długie, rude loki, które dodawały jej tylko uroku. Dopiero po chwili postawił ją na ziemi. Pociągnął ją za sobą, szli w stronę budki z lodami. Gdy widzieli już znajomy budynek na twarzy Maxi'ego wykwitł chytry uśmieszek.
Chłopak pociągnął ją w stronę ławki na, której ustawiony był piknikowy koszyk. Wyłożył na pobliski stolik talerz z kanapkami i ulubione ciasto rudowłosej. Deser miał kilka warstw. Na samym dole znajdywało się puchate ciasto, po środku bita śmietana, a na samej górze galaretka z truskawkami.
-To ta laska, która uwodzi, każdego chłopaka z okolicy - brunet usłyszał chłopięcy głos za swoimi plecami,
-Tak wiem, słyszałeś, że uwiodła mojego kumpla? Zabujał się w niej idiota i zostawił dla niej tą ślicznotkę, jak ona miała? Hm.... Violetta. Jak można być takim człowiekiem i podrywać czyiś chłopaków?
-To nie jest człowiek, to jest potwór, zwykła bestia nie posiadająca serca - w oczach Camili pojawiły się łzy, bolały ją słowanieznanych chłopaków.
Maxi zauważając cierpienie swojej dziewczyny starł łzę spływającą po jej policzku, a gdy dziewczyna odwróciła głowę zrobił to samo. Był bardzo zaskoczony, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Chłopacy, którzy obgadywali rudowłosą byli ich przyjaciółmi, bliskimi przyjaciółmi, tylko udawali. Udawali, by ich zranić, by ją zranić, by zadać potężny cios w jej serce.
-Czemu mi to zrobiliście? - zapytała próbując powstrzymać łzy cisnące się jej do oczu.
Nie odpowiedzieli tylko odwrócili się i odeszli w przeciwną stronę, a załamana dziewczyna oparła się o Maxi'ego. Chłopak pogładził jej włosy, złożył delikatny pocałunek na jej czole. Po chwili wstał i podał jej kieliszek z szampanem, który znajdywał się obok ciasta.
-Maxi nie mam ochoty - odburknęła grobowym głosem.
-Dobrze, miało być bardziej romantycznie, ale jak tam chcesz - uśmiechnął się do niej.
Brunet wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko i uklęknął przed rudowłosą. Dziewczyna patrzyła na niego wielkimi oczami, a gdy Maxi otworzył malutki przedmiot w oczach dziewczyny pojawiły się łzy szczęścia, a w kąciku ust pojawił się delikatny uśmiech.
-Camilo Torres czy będziesz moim płomykiem w ciemnym tunelu? Czy zostaniesz moim słońcem? Czy zgodzisz się zostać moją żoną, wyjdziesz za mnie? - chłopak patrzył z nadzieją w oczach na rudowłosą dziewczynę, a ona roześmiała się tylko i pocałowała go.
-Tak, tak i jeszcze raz tak! - przytulił ją do siebie.
-Teraz pozostaje jedynie kwestia ślubu. Podejmuję się tego, wszystko zorganizuję - szepnął w stronę jej ucha i złożył jeszcze jeden delikatny pocałunek na jej ciele, tym razem na obojczyku.
Nigdy nie rozumiała ludzi, którzy płakali na weselach. Podczas długich przemówień księży i wyznań miłości nie czuła ani grama romantyzmu. Dla niej to była jedynie czysta formalność, ale w ten wielki dzień, gdy to ona stanęła na ślubnym kobiercu coś się w niej poruszyło, a z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy.
-Ja Camila Torres ślubuję ci Maximilianowi Ponte Ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską i, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Amen.
Wymienili się obrączkami, zapieczętowali swoją miłość długim, niekończącym się pocałunkiem, a później odbyło się huczne wesele. Panna młoda i pan młody bawili się wyśmienicie, wznieśli toast za wszystkich przybyłych, a następnie rozpoczęli nowy rozdział w ich wspólnym życiu tańcem weselnym.
-Kocham cię Cami - powiedział Maxi.
-Ja ciebie też kocham, Maxi - pocałowała go. - Może się stąd ulotnimy, co?
-Miałem to pierwszy zaproponować - odpowiedział roześmiany i pociągnął ją w stronę drzwi.
Po chwili znaleźli się w pokoju hotelowym, który wynajęli przed całą uroczystością. Wbiegli do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi, nie przeszkadzało im, że mogą kogoś obudzić. Nie przeszkadzała im stosunkowo późna pora. Chcieli być jednością, tu i teraz.W tej chwili, w tej minucie, w tej sekundzie.
Wziął ją na ręce i rzucił na łóżko, zaczęli się całować. Długa suknia powoli opadła na podłogę wraz z czarnym garniturem, a rozgrzane ciała pragnęły tylko swojej bliskości.
-Kocham cię - dwa słowa, a tyle znaczą.
Dwa słowa, trzy sylaby, dziewięć liter, które mają olbrzymią moc. Miłość, jedno słowo, dwie sylaby, sześć liter. To właśnie czuli. Oboje. Nagie ciała złączyła się, byli jednością, ich pragnienie się wypełniło, ich marzenie się spełniło. Przezwyciężyli wszelki trudności, byli razem, zawsze, na wieki. Nic i nikt ich nie rozdzieli, nie ma takiej mocy, która miałaby prawo ich rozdzielić, bo ich miłość, ich uczucie jest zbyt silne. Oni wszystko zwyciężą.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pewnie jesteście zdziwieni i zadajecie sobie pytanie co ja tu robię. One Shota miała wstawiać moja ukochana siostrzyczka, ale postanowiłam odebrać jej tą przyjemność :) Pierwszy post opublikowany w roku 2015. Mam nadzieję, że nie zawiodłam.
Bad Girl, czyli Justyna
-Dziękuję - musnęła jego usta, a on poczuł, że wyrosły mu skrzydła, chciał latać, tak samo czuł się przy każdym jej pocałunku.
Wziął ją na ręce i obrócił ją wokół własnej osi. Patrzył na jej roześmiane oczy, uśmiechnięte usta i zaróżowione policzki. Jej twarz okalały długie, rude loki, które dodawały jej tylko uroku. Dopiero po chwili postawił ją na ziemi. Pociągnął ją za sobą, szli w stronę budki z lodami. Gdy widzieli już znajomy budynek na twarzy Maxi'ego wykwitł chytry uśmieszek.
Chłopak pociągnął ją w stronę ławki na, której ustawiony był piknikowy koszyk. Wyłożył na pobliski stolik talerz z kanapkami i ulubione ciasto rudowłosej. Deser miał kilka warstw. Na samym dole znajdywało się puchate ciasto, po środku bita śmietana, a na samej górze galaretka z truskawkami.
-To ta laska, która uwodzi, każdego chłopaka z okolicy - brunet usłyszał chłopięcy głos za swoimi plecami,
-Tak wiem, słyszałeś, że uwiodła mojego kumpla? Zabujał się w niej idiota i zostawił dla niej tą ślicznotkę, jak ona miała? Hm.... Violetta. Jak można być takim człowiekiem i podrywać czyiś chłopaków?
-To nie jest człowiek, to jest potwór, zwykła bestia nie posiadająca serca - w oczach Camili pojawiły się łzy, bolały ją słowa
Maxi zauważając cierpienie swojej dziewczyny starł łzę spływającą po jej policzku, a gdy dziewczyna odwróciła głowę zrobił to samo. Był bardzo zaskoczony, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Chłopacy, którzy obgadywali rudowłosą byli ich przyjaciółmi, bliskimi przyjaciółmi, tylko udawali. Udawali, by ich zranić, by ją zranić, by zadać potężny cios w jej serce.
-Czemu mi to zrobiliście? - zapytała próbując powstrzymać łzy cisnące się jej do oczu.
Nie odpowiedzieli tylko odwrócili się i odeszli w przeciwną stronę, a załamana dziewczyna oparła się o Maxi'ego. Chłopak pogładził jej włosy, złożył delikatny pocałunek na jej czole. Po chwili wstał i podał jej kieliszek z szampanem, który znajdywał się obok ciasta.
-Maxi nie mam ochoty - odburknęła grobowym głosem.
-Dobrze, miało być bardziej romantycznie, ale jak tam chcesz - uśmiechnął się do niej.
Brunet wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko i uklęknął przed rudowłosą. Dziewczyna patrzyła na niego wielkimi oczami, a gdy Maxi otworzył malutki przedmiot w oczach dziewczyny pojawiły się łzy szczęścia, a w kąciku ust pojawił się delikatny uśmiech.
-Camilo Torres czy będziesz moim płomykiem w ciemnym tunelu? Czy zostaniesz moim słońcem? Czy zgodzisz się zostać moją żoną, wyjdziesz za mnie? - chłopak patrzył z nadzieją w oczach na rudowłosą dziewczynę, a ona roześmiała się tylko i pocałowała go.
-Tak, tak i jeszcze raz tak! - przytulił ją do siebie.
-Teraz pozostaje jedynie kwestia ślubu. Podejmuję się tego, wszystko zorganizuję - szepnął w stronę jej ucha i złożył jeszcze jeden delikatny pocałunek na jej ciele, tym razem na obojczyku.
Biała suknia, długi ciągnący się welon, bukiet ślubny i ona panna młoda. Stał przed Ołtarzem i patrzył na nią. Jak zwykle piękna szła w jego kierunku z szerokim uśmiechem na twarzy. Przy jej boku szedł jej ojciec, z jego silnego oblicza biła duma, jego jedyna córeczka wychodziła za mąż.
Po chwili stała przy nim, podała mu rękę, którą mocno uścisnął. Ceremonia wyglądała tak samo jak na wszystkich wcześniejszych próbach. Nic nie zakłócało chwil spokoju i miłości. Nie słychać było żadnych pomruków.Nigdy nie rozumiała ludzi, którzy płakali na weselach. Podczas długich przemówień księży i wyznań miłości nie czuła ani grama romantyzmu. Dla niej to była jedynie czysta formalność, ale w ten wielki dzień, gdy to ona stanęła na ślubnym kobiercu coś się w niej poruszyło, a z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy.
-Ja Camila Torres ślubuję ci Maximilianowi Ponte Ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską i, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Amen.
Wymienili się obrączkami, zapieczętowali swoją miłość długim, niekończącym się pocałunkiem, a później odbyło się huczne wesele. Panna młoda i pan młody bawili się wyśmienicie, wznieśli toast za wszystkich przybyłych, a następnie rozpoczęli nowy rozdział w ich wspólnym życiu tańcem weselnym.
-Kocham cię Cami - powiedział Maxi.
-Ja ciebie też kocham, Maxi - pocałowała go. - Może się stąd ulotnimy, co?
-Miałem to pierwszy zaproponować - odpowiedział roześmiany i pociągnął ją w stronę drzwi.
Po chwili znaleźli się w pokoju hotelowym, który wynajęli przed całą uroczystością. Wbiegli do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi, nie przeszkadzało im, że mogą kogoś obudzić. Nie przeszkadzała im stosunkowo późna pora. Chcieli być jednością, tu i teraz.W tej chwili, w tej minucie, w tej sekundzie.
Wziął ją na ręce i rzucił na łóżko, zaczęli się całować. Długa suknia powoli opadła na podłogę wraz z czarnym garniturem, a rozgrzane ciała pragnęły tylko swojej bliskości.
-Kocham cię - dwa słowa, a tyle znaczą.
Dwa słowa, trzy sylaby, dziewięć liter, które mają olbrzymią moc. Miłość, jedno słowo, dwie sylaby, sześć liter. To właśnie czuli. Oboje. Nagie ciała złączyła się, byli jednością, ich pragnienie się wypełniło, ich marzenie się spełniło. Przezwyciężyli wszelki trudności, byli razem, zawsze, na wieki. Nic i nikt ich nie rozdzieli, nie ma takiej mocy, która miałaby prawo ich rozdzielić, bo ich miłość, ich uczucie jest zbyt silne. Oni wszystko zwyciężą.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pewnie jesteście zdziwieni i zadajecie sobie pytanie co ja tu robię. One Shota miała wstawiać moja ukochana siostrzyczka, ale postanowiłam odebrać jej tą przyjemność :) Pierwszy post opublikowany w roku 2015. Mam nadzieję, że nie zawiodłam.
Bad Girl, czyli Justyna
Świetny os masz mega talent. Jak pewnie zauważyłaś jestem tu nowa. Ale z chęcią będę komentować masz mega talent. Och moje CAXI jak ja ich kocham. Nie umiem pisać komków. Ale chyba trochę motywacji ci dodałam. To tyle pa moje miśki. Mogę was tak nazywać?
OdpowiedzUsuńPati V-lover ♡.
Os jak i z resztą każdy inny cudowny. Boże, dlaczego ty tak cudownie piszesz?
OdpowiedzUsuńCaxi w tym os'ie takie idealne po prostu. Kocham ich w twoim wykonaniu.
No i czekam już na następnego, bo powoli się niecierpliwie ^^
No i tak nie w temacie. Przepraszam za reklamę XD
To ja, Zuzia z bloga zuzias10.blogspot.com , we własnej osobie. Wróciłam do blogsfery z nowym kontem, no i z nowymi blogami.
Jak będziesz miała czas i ochotę to zapraszam :*
nadziejajestnajwazniejsza.blogspot.com
Pozdrawiam <3
Świetny! I bardzo romantyczny! ^^
OdpowiedzUsuńOgólnie wszystkie twoje opowiadanka są świetne! :*
Szczęśliwe zakończenie! ^^ Cudownie! :*
Masz wieeelki talent...
Pozdrawiam i życzę weny! :*
http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com