Mam prawo wybrać to, czego chcę,
a chcę zmienić swoją orbitę...
Para: Luxi (Ludmiła i Maxi)
Uwagi: romansik ♥
Dedykacja: Dla wszystkich V-lovers ♥
"Miałeś tak kiedyś? Nie możesz zasnąć, trzymając w ręku telefon, ciągle odblokowując klawiaturę - a nóż, może jest sms, może nie było słychać dźwięku.Rano wstajesz półprzytomny, szukasz kogoś w tłumie ludzi, choć wiesz, że tam, go nie ma. Żyjesz nadzieją, że może, może dziś, może właśnie w tym tłumie, że może, Ach, miałeś tak? Bagatelizujesz wszystkie inne sprawy, tylko dla te jednej , chociaż doskonale wiesz, że jest ona pozbawiona sensu.... Miałeś tak? No właśnie, nie miałeś tak, więc proszę nie mów mi, że rozumiesz."
"Miałeś tak kiedyś? Nie możesz zasnąć, trzymając w ręku telefon, ciągle odblokowując klawiaturę - a nóż, może jest sms, może nie było słychać dźwięku.Rano wstajesz półprzytomny, szukasz kogoś w tłumie ludzi, choć wiesz, że tam, go nie ma. Żyjesz nadzieją, że może, może dziś, może właśnie w tym tłumie, że może, Ach, miałeś tak? Bagatelizujesz wszystkie inne sprawy, tylko dla te jednej , chociaż doskonale wiesz, że jest ona pozbawiona sensu.... Miałeś tak? No właśnie, nie miałeś tak, więc proszę nie mów mi, że rozumiesz."
Jeszcze raz sprawdziła telefon, nadal nic. Miała dość tego przedłużającego się czekania. Obiecał, że napisze. Minęły już trzy dni, trzy dni, które ciągnęły się jak wieczność. Walczyła sama za sobą, by nie wyrzucić telefonu przez okno, wciąż miała nadzieję. Nadzieja, jedno słowo, a tak wiele znaczy. Dla wielu ludzi nadzieja jest podstawą wiary, bo czym jest wiara bez nadziei? Jeżeli wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, to ta wiara nie przeplata się z nadzieją, że sam kiedyś na twoje drodze stanie ta miłość?
Obudziła się zlana potem, a pierwsze co zrobiła to sprawdziła telefon. Zaskoczona zorientowała się, że dostała sms. Z olbrzymią radością chwyciła telefon i sprawdziła nadawcę. W końcu napisał, tyle czekała, ale napisał. Szybko przeczytała treść wiadomości, a z każdym słowem jej mina rzedła. Cztery słowa nie wynagrodzą trzyletniego związku: "To koniec, przepraszam, żegnaj." Cztery słowa, a tak ranią, cztery słowa, a podsycają myśli samobójcze, cztery słowa, a kończą wszystko.
Po jej policzkach spłynęły gorzkie łzy prawdy. Zranił ją, bolało, tak bardzo bolało. Blondynka odpisała jednym słowem: "Dlaczego?", a po chwili leżała na łóżku mocząc poduszkę swoimi, słonymi łzami. Spojrzała na telefon, dzwonił, tak bardzo pragnęła usłyszeć jego głos, odebrała.
-Cześć Lu - przełknął głośno ślinę, zawsze tak robił gdy się denerwował.
-Jesteś? - nie otrzymał odpowiedzi. - :Powiedz coś... Nie chciałem, nie mogę inaczej - nie wytrzymała.
-Nie możesz inaczej? Czekałam na ciebie! - krzyczała, a po jej policzkach spływały łzy. - Miałam nadzieję, że się odezwiesz, a ty mnie zostawiłeś i tak po prostu zerwałeś bez żadnego słowa pocieszenia, a wiesz co jest najgorsze? Chcesz wiedzieć? Ja nadal cię kocham kretynie! A ty nie możesz ze mną być? Pewnie po prostu nie chcesz! - chciała zakończyć tą rozmowę, ale dłonie jej drżały i nie potrafiła.
-Kocham Cię! - wykrzyknął, a ona zamilkła. Nie mogę być z tobą, bo nie wrócę, a dobrze wiem, że zazwyczaj związki na odległość nie wypalają. Nie chcę cię ranić, zrozum - mówił ze spokojem, a ona wyczuła, że jego głos drży.
-Powtórz to - rozkazała.
-Kocham Cię... A pamiętasz to?
"Ty jesteś dla mnie niebem,
słońcem, które nigdy nie zachodzi.
Jesteś dla mnie chlebem,
bez którego nie mogę się obyć.
Jesteś dla mnie południem,
nocą i dniem.
Jesteś dla mnie wszystkim.
Ja po prostu kocham cię."
Po policzku Ludmiły spłynęła kolejna łza, ale tym razem była to łza szczęścia. Nie mogła bez niego żyć, mówił, że ją kocha, to dlaczego nie wraca? Dlaczego do niej nie wraca, przecież mogą być jeszcze szczęśliwi?
-Wróć, proszę.
-Nie mogę - próbował zakończyć temat, ale Ludmiła nie odpuszczała.
-Maxi, proszę - poprosiła, uległ jej.
-Lu... Ja jestem w szpitalu... Ja... umieram. Ludmiła ja umieram, mam raka. Dowiedziałem się wczoraj wieczorem. Lekarze nie mogą nic zrobić, jest za duży. Mi nic nie pomoże, ale chcę cię prosić tylko o jedno, bądź szczęśliwa za nas dwoje. Proszę - dławił się łzami, a ona cała odrętwiała siedziała na łóżku wpatrzona w żyletkę znajdującą się w jej ręku.
-Maxi, ja nie potrafię. Bez ciebie to nie to samo - ostrza przedmiotu przycisnęła do skóry, zaczęła cieknąć krew.
-Obiecaj - poprosił - To moja ostatnio prośba.
-Dobrze, obiecuję - upuściła żyletkę na podłogę, która upadając zadała ostatnie cięcie na jej jedwabistej skórze.
"Bo ja obiecuję Tobie
Dla Twej miłości wszystko zrobię.
I nawet, jeśli będzie trzeba
Dam Ci gwiazdę prosto z nieba.
Bo ja obiecuję Tobie
Dla Twej miłości wszystko zrobię.
I nawet, jeśli będzie trzeba,
Dam Ci gwiazdkę prosto z nieba."
-Co to był za hałas? Ludmiła co się stało? - zapytał przestraszony chłopak.
-Maxi.. .To nic takiego. Mogę Cię odwiedzić? Proszę, naprawdę podaj mi adres tego szpitala - nalegała blondynka.
-Dobrze, wyślę ci go zaraz sms - rozłączył się, a po chwili dostała wiadomość.
Ubrała się w ciepły kożuch, do kieszeni wrzuciła telefon i kluczyki, a wychodząc odwróciła się przez ramię. Był dwudziesty czwarty grudzień, Wigilia. Ten czas należałoby spędzać z rodziną, bliskimi, a bliski był jej jedynie Maxi.
Blondynka wsiadła do samochodu, odpaliła silnik. Nie zważała na przepisy drogowe, liczyło się tylko jedno; bycie teraz przy nim. Dojechała do białego budynku, zatrzymała samochód z piskiem opon. Wysiadła z samochodu i wbiegła do środka. Ludmiła znalazła jego sale w ciągu sześćdziesięciu dziewięciu sekund. Nastolatka nie zważając na protesty lekarzy wbiegła do środa i przytuliła chłopaka.
-Jest Wigilia, powinnaś być z rodziną, z kimś kogo kochasz - Maxi powiedział przygaszony, kochał ją.
-Właśnie jestem z tą osobą - mówiąc to pocałowała jego delikatne usta, a on odwzajemnił tą miłą pieszczotę.
"Poczuj szczęście w Magii Świąt
Odkryj w sercu Twoim skarb
Jest w nim dobro i życzliwość
Podziel się z bliskimi tym
Wyrzuć z Twego serca zło miej nadzieje, że za rok
Znów się spotkasz z rodziną.
Powiesz im: Wesołych Świąt."
-Wesołych Świąt Maxi - powiedziała, w głębi serca wiedziała, że to ich ostatnie święta, ich ostatnie wspólne chwile.
-Naprawdę cię kocham Lu. Kocham cię i nawet moja śmierć tego nie zmieni - przyłożyła palec do jego warg.
-Nie mów tak. Bez ciebie nie będzie tak samo. Ja... Nigdy o tobie nie zapomnę, więc jak mam tak żyć, jakby nigdy nic ?- pytała zrozpaczona, nie chciała go stracić.
-Nie każę ci zapomnieć. Po prostu proszę cię byś była szczęśliwa, byś przynajmniej próbowała. Proszę, pamiętaj obiecałaś mi to - pogroził jej palcem.
-Pamiętam - powiedziała zrezygnowana.
-Mogę cię prosić o spełnienie mojego ostatniego życzenia? - pokiwała głową. - Pocałuj mnie. - spełniła tą prośbę, ich usta złączyły się, a w pocałunku młodzi przekazali sobie gorące uczucie, które do siebie żywili, miłość.
Witajcie ziomki ^^
Jak wam minęła Wigilia klasowa? U mnie było świetnie. Dostałam wszystko czego chciałam, a już w środę Wigilia, a później Boże Narodzenie. Przepraszam, że tak późno dodaję i, że nie wyszedł :/ Następny OS piszę moja utalentowana siostrzyczka, Wercia. Do następnego .
Justyna <3
u mnie superaśnie a co do oska tez jest superaśny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo to ja się rozpisze. Os jest cudowny, niesamowity, superaśny. Kocham to.<3 myślałam, że taka para mi się nie spodoba. A tu taj się zdziwiłam. DZIWNE ŻE NIE ZAUWAŻONO ŻE MAM ŁZY W OCZACH. No prawda dziwne. To takie dziwne..... Nie mogę się doczekać kiedy będzie kolejny Os.
OdpowiedzUsuńDziwna ja.....
Weronika :)
Hej!
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie. Co prawda troche sie nameczylam zeby tu dojsc poniewaz zamiast "-" dałas ".". ale kombinowalam i jestem. Świetne OS-y. zapraszam cię na nowe rozdziały na fedemila-always-and-forever.blogspot.com i ruggcedes.blogspot.com
Mechi Mechiś Lambre ♥