Przejdź do głównej zawartości

[Zamówienie 09] One Shot Diemi "Dzięki Tobie patrzę na świat inaczej"


Para: Diemi (Diego i Cami)
Uwagi: -
Dedykacja dla Alexandry Verdas


________________________________________________________________________________________________________

   Znowu obudził go krzyk córki. Wbiegł szybko do jej pokoju. Przytulił do swojej piersi swoje dziecko. Już prawie od trzech lat budziła się z krzykiem. Płakała co noc od tamtego wydarzenia. Za tydzień miały odbyć się jej urodziny, a jej jedynym marzeniem było zapomnieć o tym co wydarzyło się w jej trzynaste urodziny. Pragnęła zapomnieć o jego śmierdzącym oddechu. Chciała zapomnieć o jego obleśnych rękach, które dotykały jej ciała. Pragnęła tylko tego, pragnęła zapomnieć o… gwałcie.
   Rudowłosa dziewczyna wtuliła się w pierś swojego ojca. Z nerwów ojcowi rudowłosej dziewczyny powypadały włosy, a te co jeszcze trzymały się na głowie posiwiały. Ten człowiek nie był wcale stary. Miał dopiero trzydzieści osiem lat.
   Dziewczyna była bardzo ostrożna. Nigdzie nie wychodziła sama. Nie chciała, by to co się stało tysiąc dziewięćdziesiąt jeden dni temu się powtórzyło. Na spacery wychodziła zawsze ze swoją najlepszą przyjaciółką  - Francescą. Jednak jej już nie było. Wyjechała. Przeniosła się do innego miasta. Zostawiła Camilę samą.
-Tato czy ja kiedyś o tym zapomnę?- zapytała rudowłosa patrząc w oczy taty.
-Tak słonko. Zapomnisz.
-Obiecujesz? – rudowłosa dławiła się swoimi łzami.
-Tak. Obiecuję. – ojciec dziewczyny spojrzał w sufit.
   Mężczyzna dobrze wiedział, że okłamuję swoją córkę. Chciał jej jedynie dać nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro. Pragnął, by jego pociecha przestała miewać koszmary i przepłakiwać całe noce. Chciał, by te brutalne chwile pozostały tylko zapomnianymi wspomnieniami. Zresztą on też chciał o tym zapomnieć. Oprócz córki nie miał nikogo więcej. Jego żona odeszła od niego i od Camili dwa lata temu. Nie wytrzymywała psychicznie z córką, którą zgwałcono.
   Mężczyzna przykrył swoją córkę kołdrą i poczekał, aż ona zaśnie. Gdy dziewczyna zasnęła pocałował ją w czoło. Tak bardzo była podobna do matki. Po nim odziedziczyła tylko oczy. Tak bardzo pragnął, by jak kiedyś pojawiły się w nich wesołe ogniki jak kiedyś. Mężczyzna spojrzał jeszcze raz na córkę. Spojrzał na szafkę nocną znajdującą się po jego prawej stronie.  Znajdywało się tam zdjęcia pewnego chłopaka. Wykonane było ponad sześć lat temu. Na zdjęciu znajdywał się chłopiec w za dużej, skórzanej kurtce. Był to najlepszy przyjaciel z dzieciństwa Camili. Wyprowadził się w dziesiąte  urodziny rudowłosej. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Już wiedział jaki prezent sprawi swojej córce na szesnaste urodziny. Wziął fotografię do ręki i spojrzał na rysy twarzy chłopaka. W kilka sekund zapamiętał każdy szczegół, a później wyszedł z pokoju.
   Po chwili siedział już przed komputerem, który znajdywał się w jego pokoju. Wszedł na portal społecznościowy. Wpisał nazwisko chłopaka w pasek znajdujący się na górze. Po chwili na ekranie pojawiło się zdjęcie chłopaka. Wszedł w jego profil.
Imię – Diego
Nazwisko – Dominguez
Wiek – 16 lat
   Po  prawej stronie był podany jego adres e-mail i numer telefonu chłopaka. Mężczyzna zapisał go na kartce wyrwanej z kalendarza. Wyjął z szuflady swój telefon komórkowy i wystukał jego numer. Zadzwonił.
  Pierwszy sygnał… Drugi… Trzeci… Nagle usłyszał po drugiej stronie głos. Od razu go rozpoznał. Jednak za miast z nim porozmawiać rozłączył się. Postanowił porozmawiać z nim następnego dnia o bardziej przyzwoitej porze. Zdjął swoje okulary i przetarł zmęczone, zaspane oczy i położył się do łóżka obmyślając plan na jutrzejszy dzień. 


   Obudził się i założył na nos swoje stare, już używane okulary. Spojrzał na zegar z kukułką wiszący na ścianie przed jego łóżkiem. Było już popołudnie. Postanowił zadzwonić do chłopaka.
   Wykręcił szybko jego numer. Czekał i czekał. Stracił już nadzieję, że Diego odbierze, a tu nagle usłyszał jego głos po drugiej stronie słuchawki.
-Halo. Kto mówi?
-Dzień dobry. – głos mężczyzny drżał. – Mówi James Torres, ojciec Camili. Chciałbym się z tobą spotkać.
-Tyle czasu minęło od naszego ostatniego spotkania, ale dlaczego pan chce się spotkać. Co się stało?
-To nie jest rozmowa na telefon. Jesteś  w Buenos Aires?
-Tak. Właśnie wróciłem, ale o co chodzi?
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Przyjdź dziś do restauracji Koliber o szesnastej.
   James się rozłączył. W tle słyszał jeszcze pytania zadawane przez chłopaka, ale je zignorował. Musiał się przygotować do bardzo poważnej rozmowy z Diegiem. Musiał przekonać chłopaka, by ten spotkał się z jego córką.
   Mężczyzna zszedł na dół i zrobił śniadanie dla siebie i dla swojej córki. Spojrzał na kalendarz i skreślił datę dwunastego lipca. Dziś był trzynasty, a dziewiętnastego lipca są urodziny Camili.
   Chwilę poczekał, aż dziewczyna zejdzie na dół, by zjeść jedzenie. Po chwili zobaczył ją. Jak zwykle jej twarz była pochmurna, nie wyrażała żadnych emocji. Wiedział, że jego prezent na pewno jej się spodoba. Wiedział, że w końcu najważniejsza osoba w jego życiu się uśmiechnie.
   Zjadł z Camilą obiad, pocałował ją w czoło i wyszedł z domu na spotkanie z chłopakiem. Wiedział, że ta rozmowa będzie go wiele kosztować. Wiedział, że będzie musiał powiedzieć dawnemu przyjacielowi Camili co wydarzyło się przez te wszystkie lata w życiu jego córki.


   Gdy przyszedł na ustalone miejsce już na niego czekał. Przysiadł się do chłopaka patrząc na niego surowym wzrokiem, którego on wydawał się nie zauważać. Wyciągnął do niego na powitanie dłoń, którą James uścisnął.
-Czemu pan chciał się ze mną spotkać?
-Chodzi o Camilę. Nie długo ma urodziny i chciałbym podarować jej prezent, który sprawił by, by się uśmiechnęła.
-To niech pan  kupi jej nowy telefon – podsumował z uśmiechem Diego.
-Camilę spotkało w życiu co bardzo złego. Od tamtego czasu nic jej nie cieszy. Nie cieszy jej życie. Pomyślałem, że uszczęśliwi ją spotkanie z tobą.
-Dobrze spotkam się z nią, ale co się stało?
-Wiedziałem, że zadasz to pytanie. To się wydarzyło w jej trzynaste urodziny. Wracała sama do domu, bo jej przyjaciółka musiała wracać do domu. Była w kinie na komedii romantycznej i wracała na swoją imprezę urodzinową przez park. Było ciemno i wtedy poczuła, że ktoś ją objął od tyłu. Zaczęła się wyrywać, ale ten uścisk był za silny. Mężczyzna miał na twarzy zarost i miał… Chyba już rozumiesz co się wtedy stało.
-A co się stało z tym mężczyzną? – zapytał Diego.
-Gdy się o tym dowiedziałem zatrudniłem najlepszego prokuratora w mieście i zacząłem go szukać. Postępowanie karne było w toku. Znalazłem winnego, a moja córka go rozpoznała. Ten facet miał sześćdziesiąt dziewięć lat. Został skazany na piętnaście lat pozbawienia wolności. Minęły już trzy lata, a ja nadal mam ochotę go zabić.
-Dobrze to już wiem o co chodzi. Kiedy mogę się z nią spotkać? – zapytał Diego, a James dostrzegł w jego głosie wyjątkową dojrzałość jak na szesnastolatka.
-Kiedy tylko chcesz. Znajdziesz ją w domu. Odkąd jej najlepsza przyjaciółka wyjechała nie wychodzi z domu. Są wakacje, więc jej nie męczę. Camila wychodzi jedynie przed dom i buja się na naszej starej huśtawce.  Przychodź kiedy chcesz.
-Mogę iść do niej dzisiaj z tobą? – James pokiwał tylko potakująco głową.
   Mężczyzna wsunął krzesełko i udał się w stronę swojego samochodu. Gdy Diego zorientował się o co chodzi szybko pobiegł za nim i usiadł na miejscu pasażera. Czekało go teraz spotkanie z dawną przyjaciółką z dzieciństwa. Nie wiedział jak dziewczyna zareaguje na jego widok.


   Wjechali na podjazd. Przed domem nikogo nie było. James zaprowadził chłopaka do domu. Drzwi nie były zamknięte. Camili nie było na dole. Weszli na górę. Skierowali kroki w stronę sypialni rudowłosej.
   James otworzył drzwi do sypialni córki bez pukania. Na łóżku siedziała rudowłosa dziewczyna, ale niczym nie przypominała tej radosnej dziesięciolatki, którą pamiętał Diego. Chciał do niej podbiec, ale ojciec dziewczyny go zatrzymał.
-Słońce mam dla ciebie prezent – gdy James to powiedział rudowłosa odkręciła się w ich stronę.
   Gdy zobaczyła chłopaka wybiegła z pokoju mijając go w drzwiach. Nic nie powiedziała. Po prostu uciekła, a zszokowany Diego pobiegł za nią. Znalazł ją po chwili w ogrodzie. Bujała się na huśtawce, a po jej policzkach płynęły łzy. Chłopak podszedł do niej powoli bojąc się, by jej nie przestraszyć. Gdy miał ja na wyciągnięcie ręki zatrzymał się, a ona zdawała się  go nie zauważać. Usiadł obok niej i po prostu ją objął, a ona wtuliła się w niego jak w ogromnego misia.
-Dlaczego wróciłeś? Dlaczego nie zadzwoniłeś? Dlaczego nie powiedziałeś mi, że wracasz? – zadała mu serię pytań.
-Chciałem zadzwonić. Chciałem z tobą porozmawiać. Naprawdę chciałem i dzwoniłem. Jednak nikt nie odbierał. Już miałem zrezygnować, a wtedy zadzwonił twój tata.
-Zmieniłam numer. Przepraszam – powiedziała Camila i przytuliła się jeszcze raz do Diega.


   Od tamtej pory minęło sześć dni. Nadeszły urodziny rudowłosej. Camila bardzo zżyła się chłopakiem. Stał się dla niej kimś więcej niż zwykłym przyjacielem. James patrzył na to wszystko z uśmiechem. Cieszył się szczęściem swojej córki. Widział, że dzięki Diegowi Camila się otworzyła przed światem.  Wiedział, że dzięki niemu zapomniała o tym co ją spotkało w trzynaste urodziny. Kiedyś James usłyszał rozmowę Camilę i Diega.
-Wiesz, że dzięki tobie się zmieniłam.
-Jak to? – zapytał zdziwiony chłopak.
-Zanim wróciłeś byłam żywym trupem. Pamiętałam te wszystkie złe chwilę, które mnie w życiu spotkały. Dzięki tobie patrzę na świat inaczej.
   Chłopak nic nie odpowiedział, a zaciekawiony James zajrzał do środka przez dziurkę od klucza. Zobaczył tam całujących się nastolatków. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Był szczęśliwy, bo spełnił obietnicę daną swojej córce.

  
****


 Jak wam się podoba? Przepraszam, że wstawiam tutaj wszystkie moje badziewia. Nie mam talentu i tylko to jest prawdą. Tylko to. Jestem zwykłym beztalenciem. Jeszcze raz przepraszam. Proszę tylko o jedno. O szczerą opinię i o wybaczenie. 

   Justyna


   Justi Ty durniu! Jak możesz nie doceniać swojego talentu?
       To tylko ja Carrots.
Justi to nie wdzięcznica, prawda?



Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne, naprawdę piękne <333
    Nie martw się, ja też przegrałam xD
    i TY masz talent, no ;*
    Kc <33333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny os? Nie piszecie nic od 10 dni :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie tam się podoba!
    Jesteś na serio bardzo zdolną pisarką! :*
    Kocham czytać twoje opowiadania! :3

    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[22] Guzmadia "Na ciebie mogę czekać wiecznie"

                                                                 –   Jak się masz? –   Nigdy nie było lepiej. Guzmadia (Nadia & Guzman) Nieprzytomnym wzrokiem patrzył w przezroczystą taflę wody. Nigdy nie czuł takiej pustki i szczęścia jednocześnie. Nie wiedział, co się z nim dzieje i dlaczego to się z nim dzieje. Szukał jakiegoś powodu, wyjaśnienia tej sytuacji, ale choć bardzo się starał, nie potrafił. Gdy próbował sobie przypomnieć dzień, w którym się w niej zakochał, gubił się w zeznaniach. Może kochał ją od zawsze, a te uczucie niechęci było jedynie reakcją obronną? Może nie był gotowy, aby się zakochać, więc próbował uciec od tych emocji? Była tu… Zaledwie kilka dni temu, a on przypominając sobie ten moment, pamiętał każdy szczegół. Wiedział jaki kolor miała jej chusta, jak zachowywały się jej włosy, ale najbardziej w pamięci utkwił mu jej wzrok. Pierwszy raz poczuł, że ktoś patrzy naprawdę na niego i

[23] Dramione "Kładź się, Granger"

„(…) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze”   Dramione (Hermiona & Draco) Przez całe życie wpajano mu poglądy, które definiowały jego osobę, jednocześnie pozbawiając go własnego ja. W pewnym momencie zapomniał o tym, kim jest w rzeczywistości i granie kogoś innego przychodziło mu z łatwością. Gdyby ktokolwiek powiedział mu, że czarne jest białym, uwierzyłby. Czuł się jak manekin, szmaciana lalka, którą ktoś kieruje, ciągnąc za niewidzialne sznurki. Chciał uciec z tego teatru kukiełek, ale bał się. Bał się, ale to nie jego rodzice napawali go lękiem, lecz świat, w którego zrozumienie nie wierzył. Bo kto uwierzyłby w to, że śmierciożerca nie wierzy w potęgę Lorda Voldemorta i jedyne czego chce, to uwolnić się spod jego władzy? Ale teraz to był koniec… Czarny Pan został pokonany, a więc czemu   Draco nie potrafił się teraz tym cieszyć? Czemu budził się z krzykiem? Jednak nie to niepokoiło go najbardziej, ponieważ szybko przywykł

[Zamówienie 19] Leomiła "Pośród fal" cz.1

Nie ma nic gorszego, niż ludzie,  którzy próbują stać się kimś,  kim nigdy nie będą... Leomiła (Leon & Ludmiła) Uwagi: +18, Happy End Dedykacja: Dla was wszystkich    Wbiegł do domu. Zdjął swój brązowy, skórzany płaszcz i zawiesił go na wieszaku. Nie sądził, że wydarzenia z poprzedniego lata będą się zanim ciągnęły do tej pory. Tego wszystkiego było dla niego za dużo. Miał już tego dość. Każdy jego krok śledziło stado fotoreporterów. Gdyby mógł, zamknąłby im wszystkim usta. Chciał zapomnieć o tym słonecznym lecie, podczas którego jego życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Pragnął wymazać to wspomnienie z pamięci, tylko ten jeden dzień. Sława nie była dla niego, przygniatała go.    Udał się do kuchni. Zaparzył sobie herbatę i z kubkiem gorącego napoju usiadł na skórzanej kanapie. Kiedyś przesiadywał na niej godzinami, ale to minęło. Teraz nie miał na to tyle czasu. Jego wzrok padł na lustro. Ujrzał w nim mężczyznę, który nie chciał już żyć, miał doś