Jeśli chcesz być ze mną, możemy to zrobić,
choćby nie wiem, jak było trudno...
Diegocesca (Francesca & Diego)
choćby nie wiem, jak było trudno...
Diegocesca (Francesca & Diego)
Uwagi - Ciąża
Dedyk - Naty Dominguez
Patrzyła z niedowierzaniem na test ciążowy, miała 16 lat, a już zostanie mamą. Przetarła oczy. To był jej pierwszy raz, nie potrzebnie szła na tą imprezę, upiła się i wpadła, do tego Diego. Jak mogła mu to zrobić?!
-Jestem beznadziejna!- krzyknęła sama do siebie.
Będzie musiała coś z tym zrobić. Ale teraz musi iść do szkoły. Zabrała swoją torbę i wyszła z domu. Jak zwykle przy wejściu do szkoły czekał na nią Diego. Tak bardzo ją przecież kochał.
-Hej, kochanie.-podszedł do Niej i pocałował w policzek.
-Idziemy?-zapytał łapiąc ją za rękę.
Skinęła głową.
Skierowali się razem na lekcję. Razem.
Wleciała szybko do domu, czym prędzej pognała do swojego pokoju, mijając swoją zdezorientowaną matkę. Zamknęła drzwi na klucz, włączyła komputer i szybko wpisała w wyszukiwarce "aborcja"
Znalazła klinikę w BA. Wiedziała, że to nie legalne, wiedziała, że może za to sporo zapłacić, wiedziała jakie to ryzyko. Tylko czy wiedziała jak bardzo może sobie tym zaszkodzić?
Wybrała numer. Pierwszy sygnał... drugi sygnał i odebrał.
-Halo?
-Chciałabym się umówić w sprawie dziecka.
-Proszę przyjść jutro.
Specjalnie użyła tego kodu, rozmawiała o tym z koleżanką, zrobiła tak samo. Również w tej klinice. Czy była na to gotowa? Nie wiedziała.
Wiedziała jednak, że na pewno nie była gotowa na to by zostać matką.
Zdenerwowana czekała przed drzwiami. Lekarz ją wpuścił z uśmiechem.
-Który to tydzień?-zapytał siadając przed biurkiem.
-Dziesiąty-odrzekła nieco speszona.
-W takim razie jest możliwe przeprowadzenie aborcji.
-Ma pani wystarczającą kwotę?-zapytał
Francesca podała mu kopertę z pieniędzmi. Nie wywodziła się z biednej rodziny, wręcz przeciwnie, nigdy jej niczego nie brakowało, bez problemu zebrała wystarczającą kwotę.
-Możemy umówić się za tydzień-powiedział zaglądając do koperty.
Skinęła głową drugi raz. Miała pewność, nie chciała zmieniać swojego dotychczasowego życia. Nie chciała dziecka.
Diego był zmartwiony postępowaniem swojej dziewczyny, postanowił odwiedzić ją dzisiaj w domu. Zapukał do drzwi, otworzyła mu mama dziewczyny.
-Dzień dobry, jest Fran?-zapytał wchodząc do środka.
-Nie ma jej. Wyszła. Idź do jej pokoju i na nią poczekaj.
Uśmiechnął się i wykonał polecenie kobiety.
Wkroczył do jej pokoju, odtworzył komputer, wszedł na stronę internetową i wtedy zobaczył, że dziewczyna szukała informacji o aborcji. Przeraził się. Wybiegł z domu jak opętany, pobiegł na przystanek autobusowy. Czekał. Nie chciał żeby straciła to dziecko, nie chciał żeby podejmowała się aborcji.
Obudziła się. Czuła tylko przeszywający ból brzucha. Nie było już dziecka. Nie było problemu, próbowała się uśmiechnąć. Nie potrafiła, coś w jej sercu pękło. Zabiła niewinną istotę, zabiła człowieka.
-Zabieg się udał, za dwie godziny wróci pani do domu. Problem ma pani z głowy.-skrzywiła się, jak można mówić tak o dziecku? Dopiero później do niej dotarło, że to ona do tego doprowadziła.
Usiłowała zasnąć, była w domu, jej rodzice nadal nic nie wiedzą. Diego za to o wszystkim wie. Unikała go, nie chciała z nim rozmawiać. Zamknęła oczy. Zasnęła.
-Mamo nie chciałam umierać, dlaczego mnie nie kochałaś? Nie miałaś prawa mi życia odbierać, chociaż mi je dałaś.* -usłyszała to, zobaczyła małą istotkę. Nie miała pojęcia skąd, ale wiedziała, że to jej dziecko.
Szybko podniosła się z łóżka, po jej policzkach spływały łzy. Krzyczała, nie potrafiła się opanować.
Nie potrafiła spać, jeść, wstawać z łóżka, w głowie ciągle siedział jej ten sen, śnił jej się każdej nocy. Jej dziecko, Jej własna cząstka.
Ktoś zapukał do jej pokoju, a potem wszedł. Diego. Usiadł koło niej, złapał ją za rękę.
-Jak się czujesz?
-Ja nie byłam gotowa! Nie mogłam zostać matką? Rozumiesz?! Nie mogłam!-zalała się łzami.-Sama jestem jeszcze dzieckiem.
-Nie, Fran. Postąpiłaś źle, jeżeli miałaś odwagę iść z kimś do łóżka, to powinnaś mieć odwagę ponieść tego konsekwencje. I pamiętaj dzieci nie uprawiają seksu.-
Zostawił ją samą. A ona zalała się jeszcze większymi, łzami, najgorsze było o, że ona wiedziała, że Diego mówi prawdę. Bolesną prawdę.
Nie wytrzymała.
Popełniła samobójstwo.
Nie potrafiła żyć z myślą, że zabiła własne dziecko.
* Fragment ballady o nienarodzonym dziecku. Piękna piosenka.
Witam!
Widzicie to u góry? Tsa, za pewne spodziewałyście się jakiejś miłości, tragedii, romansu, a tu bam! Weronika wyskakuje z takim tematem -.- . Nie wiem coś mnie tak natchnęło no i wyszło, przez Justynę, to Jej wina! Co do wykonania, zdaje sobie sprawę, że to kompletna beznadzieja, totalne dno! Prawda? Prawda! Podjęłam się bardzo trudnego tematu i nie podołałam. Ale czy to coś nowego? Oczywiście, że nie.
Aczkolwiek się starałam. Szczerze to nie wiem jak zareagujecie na tego OS. Polecą hejty, jak u mnie w szkole? Nie wiem. Ciągle mam wątpliwości czy powinnam dawać to do czytania. Za późno...
Następny OS Diemi, nie martwcie się Justi napiszę coś pięknego i na pewno normalniejszego niż to.
Carrots
Hejka!
Jak się macie? U mnie wszystko w porządku, ale mniejsza z tym. Ten OS wyszedł pięknie. Najbardziej spodobał mi się fragment z ballady. To takie smutne. Diego miał rację. Fran nie jest już małą dziewczynką. Pochwalcie Werkę w komentarzach.
Justyna
Justi, to głupol!
-Dzień dobry, jest Fran?-zapytał wchodząc do środka.
-Nie ma jej. Wyszła. Idź do jej pokoju i na nią poczekaj.
Uśmiechnął się i wykonał polecenie kobiety.
Wkroczył do jej pokoju, odtworzył komputer, wszedł na stronę internetową i wtedy zobaczył, że dziewczyna szukała informacji o aborcji. Przeraził się. Wybiegł z domu jak opętany, pobiegł na przystanek autobusowy. Czekał. Nie chciał żeby straciła to dziecko, nie chciał żeby podejmowała się aborcji.
Obudziła się. Czuła tylko przeszywający ból brzucha. Nie było już dziecka. Nie było problemu, próbowała się uśmiechnąć. Nie potrafiła, coś w jej sercu pękło. Zabiła niewinną istotę, zabiła człowieka.
-Zabieg się udał, za dwie godziny wróci pani do domu. Problem ma pani z głowy.-skrzywiła się, jak można mówić tak o dziecku? Dopiero później do niej dotarło, że to ona do tego doprowadziła.
Usiłowała zasnąć, była w domu, jej rodzice nadal nic nie wiedzą. Diego za to o wszystkim wie. Unikała go, nie chciała z nim rozmawiać. Zamknęła oczy. Zasnęła.
-Mamo nie chciałam umierać, dlaczego mnie nie kochałaś? Nie miałaś prawa mi życia odbierać, chociaż mi je dałaś.* -usłyszała to, zobaczyła małą istotkę. Nie miała pojęcia skąd, ale wiedziała, że to jej dziecko.
Szybko podniosła się z łóżka, po jej policzkach spływały łzy. Krzyczała, nie potrafiła się opanować.
Nie potrafiła spać, jeść, wstawać z łóżka, w głowie ciągle siedział jej ten sen, śnił jej się każdej nocy. Jej dziecko, Jej własna cząstka.
Ktoś zapukał do jej pokoju, a potem wszedł. Diego. Usiadł koło niej, złapał ją za rękę.
-Jak się czujesz?
-Ja nie byłam gotowa! Nie mogłam zostać matką? Rozumiesz?! Nie mogłam!-zalała się łzami.-Sama jestem jeszcze dzieckiem.
-Nie, Fran. Postąpiłaś źle, jeżeli miałaś odwagę iść z kimś do łóżka, to powinnaś mieć odwagę ponieść tego konsekwencje. I pamiętaj dzieci nie uprawiają seksu.-
Zostawił ją samą. A ona zalała się jeszcze większymi, łzami, najgorsze było o, że ona wiedziała, że Diego mówi prawdę. Bolesną prawdę.
Nie wytrzymała.
Popełniła samobójstwo.
Nie potrafiła żyć z myślą, że zabiła własne dziecko.
* Fragment ballady o nienarodzonym dziecku. Piękna piosenka.
Witam!
Widzicie to u góry? Tsa, za pewne spodziewałyście się jakiejś miłości, tragedii, romansu, a tu bam! Weronika wyskakuje z takim tematem -.- . Nie wiem coś mnie tak natchnęło no i wyszło, przez Justynę, to Jej wina! Co do wykonania, zdaje sobie sprawę, że to kompletna beznadzieja, totalne dno! Prawda? Prawda! Podjęłam się bardzo trudnego tematu i nie podołałam. Ale czy to coś nowego? Oczywiście, że nie.
Aczkolwiek się starałam. Szczerze to nie wiem jak zareagujecie na tego OS. Polecą hejty, jak u mnie w szkole? Nie wiem. Ciągle mam wątpliwości czy powinnam dawać to do czytania. Za późno...
Następny OS Diemi, nie martwcie się Justi napiszę coś pięknego i na pewno normalniejszego niż to.
Carrots
Hejka!
Jak się macie? U mnie wszystko w porządku, ale mniejsza z tym. Ten OS wyszedł pięknie. Najbardziej spodobał mi się fragment z ballady. To takie smutne. Diego miał rację. Fran nie jest już małą dziewczynką. Pochwalcie Werkę w komentarzach.
Justyna
Justi, to głupol!
Łał genialne <3
OdpowiedzUsuńEj no moj zapłon powiesze się normalnie.
Kto to zamówił? I to dla mnie?? <33
Anonimek jakiś ^_^
Pozdrawiam go serdecznie <3
Ale talencior masz *-*