Połączyła ich wspólna pasja. Oboje kochali sport. On był sławnym sportowcem. Grał w reprezentacji Argentyny. Był napastnikiem. Był najbardziej znanym piłkarzem swojego kraju. Ona była jego największą fanką. Kochała ten sport i kochała jego. Przychodziła na każdy mecz. Kupowała gazety, w których były z nim wywiady. Chciała być jak najbliżej niego. Mieszkali dom w dom. Ściana w ścianę. Jednak nigdy nie rozmawiali.
Kolejny mecz. Tym razem z Holandią. Jako pierwsza kupiła bilet. Mecz miał się odbyć o 18.00. Założyła koszulkę w biało-niebieskie pasy, a na policzkach namalowała flagę swojego państwa. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Czegoś jej brakowało. Rozpuściła swoje włosy i pomalowała usta na biało-niebiesko. Rezultat ją zadowolił.
Mieszkała tymczasowo w Brazylii u swojej kuzynki na czas Mundialu. Jej drużyna doszła już do półfinału. Dziś miał się odbyć bardzo trudny mecz. Reprezentacja Argentyny musiała dać z siebie wszystko. Holandia była bardzo trudnym przeciwnikiem. Miała bardzo szybkich i doświadczonych zawodników, a najgroźniejszym z nich był Arjen Robben. Na niego trzeba było bardzo uważać.
Jednak się nim nie martwiła. Wiedziała w głębi serca, że czołowy napastnik Argentyny Leon Verdas sobie poradzi i pokona przeciwników. Był jej idolem. Wierzyła w niego całym sercem.
Wyszła z domu biorąc swoją skórzaną kurtkę. Pożegnała się ze swoją przyjaciółką i wyszła z domu. Zamknęła drzwi na klucz i wsiadła do samochodu. Pojechała na stadion. Pokazała bramkarzowi swój bilet i weszła do środka. Otaczało ją mnóstwo ludzi w strojach swoich faworytów. Uśmiechnęła się i usiadła na jednym z wolnych miejsc. Po chwili zawodnicy obu drużyn weszli na stadion. Po kolei zaczęto śpiewać hymny. Na początku zaśpiewała drużyna Holandii, a następnie Argentyna. Lara śpiewała z całego serca. Jej głos brzmiał pięknie, ale ona o tym nie wiedziała.
Wszedł na boisko. Zaśpiewał swój hymn narodowy, a później podszedł do sędziego głównego. Mężczyzna o siwych włosach zapytał kapitanów obydwu drużyn o wybór jednej ze stron monety. Leon odpowiedział bez wahania.
-Reszka - po chwili moneta obracała się już w górze, a złapana w górze i przyciśnięta do dłoni sędziego wskazywała reszkę.
Rozpoczął grę. Podał piłkę do swojego przyjaciela Maxi'ego, a ten podał do kolejnego członka drużyny. Powoli drużyna wtargnęła na połowę przeciwnika. Powoli rozgrywała piłkę. Byli blisko bramki. Jednak obrońca Holandii ich zaskoczył i wybił piłkę w trybuny. Podbiegł do bocznej linii boiska. Spojrzał w trybuny i zobaczył na nich ósmy cud świata. Dziewczyna, która mu kibicowała była najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widział w swoim życiu. Uśmiechała się do niego podając mu piłkę, a on odwzajemnił ten miły gest.
Zauroczyły go jej oczy. Zakochał się w uśmiechu. Zahipnotyzowały go jej usta. Przywołany do gry wyrwał się z zamyślenia. Wykonał aut i włączył się do gry. Mijały minuty, a on nadal w głowie miał jej twarz. Twarz przypominającą anioła. Skończyła się pierwsza połowa. Żaden gol nie został zdobyty. Nadal na olbrzymiej tablicy nad ich głowami widniał remis.
Jednak za nim wszedł do szatni, aby odpocząć jeszcze raz spojrzał w trybuny. Nadal tam siedziała. Nadal czarowała uśmiechem. Patrzyła na niego. Ich oczy się spotkały i można było wyczytać w nich wszystko. Uśmiechnął się lekko, a ona odwróciła zawstydzona wzrok.
Udał się w stronę szatni. Tam wszyscy na niego czekali. Gawędzili wesoło główkując nad strategią, a gdy ich kapitan wszedł do środka wszystkie głowy były skierowane w jego stronę. Patrzyli na niego z oczekiwaniem. Wiedział, że oczekują od niego słów otuchy. Uśmiechnął się, a gdy to zrobił przypomniał sobie o brunetce. Na tchnięty weną odezwał się, a w jego głosie można było usłyszeć olbrzymi zapał, którym zaraził przyjaciół.
-Doszliśmy do półfinału. Sięgnijmy do naszej historii. Do historii naszego kraju. Nigdy będąc w tym miejscu nie przegrywaliśmy. Ciągnijmy naszą serię zwycięstw. Zdobyliśmy 9 punktów w grupie. Wygraliśmy z Szwajcarią i z Belgią. Doszliśmy aż tutaj. Gramy z Holandią. Jest to dobry przeciwnik, ale my jesteśmy lepsi. Mamy dobrą taktykę. Nikt nie przejdzie naszych obrońców - spojrzał na swoich zawodników - Oni nas nie pokonają. Nie mają tyle siły.
Siedziała na trybunach patrząc w miejsce w którym niedługo powinien pojawić się jej idol. Leon Verdas, w którym jest szaleńczo zakochana od dziecka. Gdy spojrzała mu w oczy mogła przysiąc, że on czuje to samo. Jednak nie śmiała nawet o tym myśleć. On był najlepszym piłkarzem wszech czasów, a ona była zwykłą dziewczyną. Nie była nikim ważnym. Więc czemu on miałby się w niej zakochać? Nie wiedziała, że ma rację. Nie wiedziała, że ten Leon Verdas odwzajemnia jej uczucia. Nie wiedziała, że on zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.
Po chwili go zobaczyła. Jak zawsze uśmiechnięty, pomyślała. Zauważyła, że on znowu na nią patrzy. Próbowała niezauważalnie odwrócić wzrok, lecz jej się to nie udawało. Był jak magnez. Przyciągał ją. Nie tylko wyglądem. Podobała jej się w nim jego osobowość i jego pasja. Pasja identyczna jak jej. Tylko, że on realizował swoje marzenia. Nie tak jak ona.
Tym razem zaczynała Holandia. Po stylu ich gry widać było, że są zmobilizowani na tyle, by wygrać te spotkanie. Nie jednokrotnie wchodzili w pole karne i oddawali celne strzały, lecz Argentyński bramkarz nie pozwolił, by przeciwnicy zdobyli bramkę i szybko organizował kontratak. Jednak przez całe spotkanie nie zdobyli ani jednego gola. Nikt nie zdobył bramki, więc czekała ich półgodzinna dogrywka.
Przez całą dogrywkę Lara wpatrywała się w chłopaka jak w obrazek. Podziwiała jego szczupłą sylwetkę, jego ruchy i twarz. Nie przeszkadzało jej to, że po twarzy płynęły mu stróżki potu. Dla niej był idealny, nie wiedziała, że dla niego ona była idealna.
Przez całe półgodziny nikt nie zdobył bramki. Została więc tylko jedna możliwość. Rzuty karne. Na bramce pojawił się bramkarz Argentyński, a jedenaście metrów od niego stanął Ron Vlaar. Oddał strzał i nie trafił. Lara zamknęła powieki, a w myślach błagała by Leon teraz trafił. Chłopak stanął przed bramkarzem. Wykonał rzut karny. Trafił. Radości Lary nie było końca. Po kolei wykonywano strzały. Skończyło się. Argentyna w finale. Zagra z Niemcami. Wynik był po stronie Argentyny. 4:2
Leonowi ktoś podał mikrofon, a on uśmiechnął się patrząc w błękitne oczy Lary i zapytał.
-Czy dziewczyna o ustach w Argentyńską flagę umówi się ze mną?! - wykrzyczał to pytanie, a ona z uśmiechem pokiwała głową.
Nie mogła wydobyć z siebie głosu. Była strasznie zaskoczona. Zaskoczona, a zarazem uradowana, że ją o to zapytał.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba?
Dzięki za komentarz Ola.
Twoje koleżanki serio czytają?
Poprosiłam dziewczyny z pewnego bloga o recenzję.
Chcecie przeczytać? Zapraszam.
http://viola2polonia.blogspot.com/2014/07/recenzje-blogow-w-moim-swiecie.html#comment-form
Wasza Justyna <3
Niesamowity. Mundial xd. Oglądam go. Jednak uważam, że Niemcy wygrają Mundial. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńJa też tak uważam, ale Buenos Aires jest w Argentynie, a oni wczoraj grali z Holandią, więc wiesz.
UsuńNie ma zaco. Tak czytaja ale rodzie im nie pozwalaja a czemu nie wiem nie chce sie wtracac. Rozdzial sweet'asny<3<3XD
OdpowiedzUsuńPozdro