Przejdź do głównej zawartości

[14] One Shot Dieletta "Pojedynek"


   Była jedną z najlepszych czarodziejek w Hogwarcie. Jednak nie była poukładaną dziewczynką. Należała do domu Slytherinu. Uczniów którzy do niego należeli symbolizowała ambicja i spryt. Taka właśnie była Violetta. Zawsze stawiała sobie poprzeczkę za wysoko i zawsze ją pokonywała. Dlatego walczyła w klubach z magikami bardziej doświadczonymi od niej. Zawsze wygrywała.
   Oberwała. Padła na ziemię, a jej klatka piersiowa zaczęła parzyć. Szatynka zwijała się z bólu. Wiedziała do czego prowadzą takie pojedynki. Resztką sił wstała z klęczek i wyciągnęła różdżkę w stronę czarodzieja stojącego przed nią. Szatynka wymówiła jedno słowo Serpensortia, a z jej różdżki wyłoniły się dwa jadowite węże, które powoli zbliżały się do jej przeciwnika. Syczały bardzo głośno. Gdy były blisko brodatego mężczyzny na twarz szatynki wstąpił błogi uśmiech, a gdy gady rzuciły się na swoją ofiarę wybuchła cichym śmiechem. Po chwili u jej stóp leżał sparaliżowany czarodziej.
   Do jej uszu doszły gromkie brawa. Lekko schyliła głowę, a na jej twarz wstąpił szatański uśmiech. Po chwili zadała jedno pytanie.
-Ktoś jeszcze chce się zmierzy z mistrzynią?
   Jedna ręka uniosła się w górę, a z tłumu wyłonił się chłopak o piwnych oczach. Od razu go rozpoznała. Był uczniem Gryffindoru. Zawsze on i jego przyjaciele przeszkadzali jej w realizacji planów dziewczyny snutych za plecami reszty uczniów. Każdy dom miał swoje godło. Ona była spod znaku węża, a on spod lwa. Jego charakteryzowała odwaga i prawość.
-Czego tu chcesz? To miejsce jest tylko dla czarodziei, a nie dla czarodziejów półkrwi.
-Walczysz czy się boisz? - zapytał Diego.
   Zaczęła się walka. Każdy stosował wszystkie znajome zaklęcia. Walka miała swoje prawa. Trzeba było znać zaklęcia nie tylko, by zadawać ciosy, ale też by się przed nimi bronić. To własnie zgubiło chłopaka. Zapomniał o unikaniu ciosów. Pamiętał tylko, by atakować przeciwnika. Violetta kolejny raz wygrała.
   Chłopak leżał na ziemi. Przystawiła mu swoją różdżkę do klatki piersiowej, a on wykorzystał moment jej nie uwagi i pociągnął ją za nogę. Upadła obok niego, a on ją zablokował. Nie miał przy sobie swojej własnej różdżki, ale kilka metrów od nich leżała dziewczyny. Przez chwile spojrzeli sobie w oczy. Oboje w nich utonęli, ale  po chwili zerwali się na równe nogi. Oboje w tym samym czasie chwycili magiczny przedmiot. Ich dłonie się ze sobą zetknęły. Oboje poczuli przyjemny dreszcz przebiegający po ich ciałach. Jeszcze raz spojrzeli sobie w oczy. Próbowali wyrwać sobie różdżki, ale oboje trzymali ją zbyt mocno.
   Pewien nauczyciel wyczarował za ich plecami tunel. Tunel, który prowadził donikąd. Przez nieuwagę Violetta potknęła się i prawie tam wpadła. Jednak Diego ją złapał. Złapał ją nie dlatego, że tak powinien zrobić tylko coś w głębi serca kazało mu to zrobić. Wciągnął ją z powrotem na powierzchnie. Gdy wyprostowała się i rozejrzała wokoło zobaczyła, że czarodzieje z niej szydzą. Do jej uszu doszły pewne słowa, które przelało fale goryczy.
-Mistrzyni została w końcu pokonana. Mamy nowego mistrza. Ona jest już nikim - dziewczyna miała dość -    Wyciągnęła ten ostatni raz różdżkę przed siebie. Wykonała nią kilka zgrabnych ruchów, a potem zaczęła się dusić. Cierpienie miała wypisane na twarzy. Jednak nie krzyczała. Chciała odejść z godnością. Gdy Diego zorientował się co dziewczyna sobie zrobiła złapał ją za rękę.
-Coś ty narobiła dziewczyno? Nie zdążyłem ci powiedzieć, że Cię kocham. Ten pojedynek to miała być tylko zabawa! Violetto obudź się! - krzyczał potrząsając nieprzytomną dziewczyną.
   Jednak było za późno. Ten czar był bardzo silny. Gdy zorientował się co się stało wybiegł z tego klubu. Wrócił do Hogwartu. Wpadł do swojego pokoju, który dzielił z najlepszym przyjacielem, a później zasnął. Nie miał przyjemnych snów. Śniła mu się śmierć Violetty.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jak wam się podoba?
Starałam się. ^^
Mam nadzieje, że wam się podoba.

Justyna <3




Komentarze

  1. No hej <33
    Pierwsza, łał Coś nowego. Zobaczymy, czy ktoś mnie wyścignie.
    Harry Poterze wiesz że cię nienawidzę, więc niestety się
    nie zrozumieliśmy ;-)
    A no właśnie co masz za manie, że ciągle piszesz
    tragiczne zakończenia? :( Chociaż takie lubię najbardziej,
    ale to mniejsza z tym. xD
    Dieletta no co ja powiem, skoro wolę Leonettę? <33 Ale co mnie
    to, skoro masz taki talent, a Diego znika w mojej wyobraźni?
    Wrócę: musisz oddać talentu bo jak nie to zabiję! Na GG XD
    Powiedz, dlaczego taka osóbka jak Ty musi tak świetnie pisać?
    Nie mam weny, więc spierdalam, pa czekam :**
    Kto teraz? ^.^
    Ehh poczekaj gdyby tak po tobie poznać to nwm XD
    Napisz o GERMANGIE plisss <3 jejuuuu <33
    Czekam
    Kocham
    Nata


    OdpowiedzUsuń
  2. Super hiper! Niesamowite! Słodkie ale zaraz smutne! Dlaczego musiała umrzeć Viola! Sama się zabiła! Diego ją kochał, ona tego nie wiedziała! Jak by poczekała jeszcze tylko trochę! Dowiedziłaby się co on czuje! Jakim uczuciem ją darzy! Wszystko innaczej by się potoczyło!
    Magia! Czary! Fajny motyw na OS! Bardzo mi się podobał. Nie mogę się doczekać kolejnego OS. Ciekawe jaki pomysł będzie kolejny! O jakiej parze tym razem?
    Napisz o Pangie! Proszę! Uwielbiam tą parę! Jest jedną z moich ulubionych!
    Czekam <33
    Czekam <33
    Kocham <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny OS! ^^
    Jest cudny...
    Osobiście nie przeoadam za Harry'm Potter'em, ale pomysł na opowiadanko o Hogwarcie i uczących się w nim postaciach z Violetty bardzo mnie zaciekawił! :*
    Kocham twoje OS'y! :3
    Pozdrawiam i życzę weny! ^^

    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[22] Guzmadia "Na ciebie mogę czekać wiecznie"

                                                                 –   Jak się masz? –   Nigdy nie było lepiej. Guzmadia (Nadia & Guzman) Nieprzytomnym wzrokiem patrzył w przezroczystą taflę wody. Nigdy nie czuł takiej pustki i szczęścia jednocześnie. Nie wiedział, co się z nim dzieje i dlaczego to się z nim dzieje. Szukał jakiegoś powodu, wyjaśnienia tej sytuacji, ale choć bardzo się starał, nie potrafił. Gdy próbował sobie przypomnieć dzień, w którym się w niej zakochał, gubił się w zeznaniach. Może kochał ją od zawsze, a te uczucie niechęci było jedynie reakcją obronną? Może nie był gotowy, aby się zakochać, więc próbował uciec od tych emocji? Była tu… Zaledwie kilka dni temu, a on przypominając sobie ten moment, pamiętał każdy szczegół. Wiedział jaki kolor miała jej chusta, jak zachowywały się jej włosy, ale najbardziej w pamięci utkwił mu jej wzrok. Pierwszy raz poczuł, że ktoś patrzy naprawdę na niego i

[23] Dramione "Kładź się, Granger"

„(…) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze”   Dramione (Hermiona & Draco) Przez całe życie wpajano mu poglądy, które definiowały jego osobę, jednocześnie pozbawiając go własnego ja. W pewnym momencie zapomniał o tym, kim jest w rzeczywistości i granie kogoś innego przychodziło mu z łatwością. Gdyby ktokolwiek powiedział mu, że czarne jest białym, uwierzyłby. Czuł się jak manekin, szmaciana lalka, którą ktoś kieruje, ciągnąc za niewidzialne sznurki. Chciał uciec z tego teatru kukiełek, ale bał się. Bał się, ale to nie jego rodzice napawali go lękiem, lecz świat, w którego zrozumienie nie wierzył. Bo kto uwierzyłby w to, że śmierciożerca nie wierzy w potęgę Lorda Voldemorta i jedyne czego chce, to uwolnić się spod jego władzy? Ale teraz to był koniec… Czarny Pan został pokonany, a więc czemu   Draco nie potrafił się teraz tym cieszyć? Czemu budził się z krzykiem? Jednak nie to niepokoiło go najbardziej, ponieważ szybko przywykł

[Zamówienie 19] Leomiła "Pośród fal" cz.1

Nie ma nic gorszego, niż ludzie,  którzy próbują stać się kimś,  kim nigdy nie będą... Leomiła (Leon & Ludmiła) Uwagi: +18, Happy End Dedykacja: Dla was wszystkich    Wbiegł do domu. Zdjął swój brązowy, skórzany płaszcz i zawiesił go na wieszaku. Nie sądził, że wydarzenia z poprzedniego lata będą się zanim ciągnęły do tej pory. Tego wszystkiego było dla niego za dużo. Miał już tego dość. Każdy jego krok śledziło stado fotoreporterów. Gdyby mógł, zamknąłby im wszystkim usta. Chciał zapomnieć o tym słonecznym lecie, podczas którego jego życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Pragnął wymazać to wspomnienie z pamięci, tylko ten jeden dzień. Sława nie była dla niego, przygniatała go.    Udał się do kuchni. Zaparzył sobie herbatę i z kubkiem gorącego napoju usiadł na skórzanej kanapie. Kiedyś przesiadywał na niej godzinami, ale to minęło. Teraz nie miał na to tyle czasu. Jego wzrok padł na lustro. Ujrzał w nim mężczyznę, który nie chciał już żyć, miał doś